Ta tragedia wstrząsnęła nie tylko małym Gostyniem w Wielkopolsce, ale całą Polską. W mieszkaniu na parterze na jednym z osiedli policjanci zaalarmowani przez zaniepokojoną rodzinę znaleźli ciała trzech osób: mężczyzny, kobiety i ich małego dziecka. Mężczyzna powiesił się, matka z dzieckiem leżeli zamknięci w pokoju na łóżkach. Drzwi do tego pokoju uszczelnione były ubraniami, a w całym mieszkaniu, między innymi w pralce i lodówce, rozprowadzona była pianka montażowa. - To bardzo dziwne. - przyznają sami śledczy. Wszystko wskazuje na to, że to mężczyzna najpierw zrobił coś swojej narzeczonej, potem dziecku, a na końcu sam odebrał sobie życie.
Ojciec Katarzyny Ś. nie może uwierzyć w to, co się stało. - Kochali się i byli ze sobą szczęśliwi. Kasia nigdy nie skarżyła się na Łukasza - mówi. Chociaż dziś pan Sylwester przyznaje, że niedoszły zięć wzbudzał czasami mieszane uczucia.
- Był raczej typem odludka. Nie lubił być za długo przebywać w towarzystwie - mówi pan Sylwester, ale zaraz dodaje, że Łukasz nigdy nie miał żadnych nałogów. - Był pracowity i bardzo dobrze zarabiał, troskliwie opiekował się Maksiem. Przewijał go, bawił - przyznaje pan Sylwester. - Ale zabił ich, odebrał życie. Dlatego nie pochowam ich w jednym grobie - mówi zrozpaczony ojciec i zaraz dodaje: - Nie zasłużył na to.
Zobacz: Gostyń: dziś sekcja zwłok rodziny. Co ustalą biegli?