Arkadiusz O. został wczoraj dowieziony do Prokuratury Rejonowej w Mikołowie. Ukrywał swoją twarz - mocno się pochylił, na głowę naciągnął kaptur. Jego przesłuchanie trwało ponad dwie godziny. Kierowca, który w poniedziałkowy wieczór dokonał masakry na przejściu dla pieszych na drodze krajowej nr 44, usłyszał zarzut spowodowania wypadku, w którym zginęły dwie osoby, a trzecia została ranna.
Zobacz też: Tragiczny wypadek na stacji w Mikołowie. Kierowca nawet się nie zatrzymał
- Podejrzany nie przyznał się do winy. Za zarzucany czyn grozi mu do 8 lat więzienia - informuje Maria Zaręba, prokurator rejonowy w Mikołowie. Jak się okazało, Arkadiusz O. nie był zbyt rozmowny. - Odmówił składania zeznań. Nie odpowiedział na żadne z pytań prokuratora. W związku z tym skierujemy do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla niego, uzasadniając to surowością grożącej mu kary - dodaje Maria Zaręba.
Biegli nie określili jeszcze, jak szybko jechał Arkadiusz O., jednak już teraz śledczy wykluczają, że to dziewczynki i 20-latek wtargnęli na jezdnię. - Kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Nie zachował należytej ostrożności podczas zbliżania się do przejścia dla pieszych - wylicza prokurator Zaręba.
Prokuratura więcej o okolicznościach wypadku mówić na razie nie chce. Nie wiemy zatem, czy Arkadiusz O. postanowił wyprzedzić auta, które np. zatrzymały się przed pasami, ani w którym kierunku szła grupka pieszych. Wciąż też nie został przesłuchany najważniejszy świadek - przebywający w szpitalu jedyny ocalały z wypadku Michał G. (20 l.). Prokuratura czeka, aż lekarze zgodzą się na rozmowę z poszkodowanym.
Zobacz też: Pracowali w przetwórni mięsa żeby uzbierać na wakacje. Zginęli tragicznie