Przez błąd urzędników firma Agronorth upada

2013-03-05 3:10

Oto przykład, że w Polsce nie warto zadzierać z urzędnikami. Przekonali się o tym pracownicy pomorskiej firmy Agronorth, której urząd skarbowy miał wypłacić blisko 20 mln złotych zwrotu podatku. Ale nie chce tego zrobić, bo pewnie tych pieniędzy nie ma. Za to nasłał na firmę kontrolę skarbową i agentów CBŚ, a komornikowi kazał zablokować firmowe konta na poczet... ewentualnych przyszłych podatków. Z dnia na dzień prężnie rozwijająca się firma z branży przetwórstwa owocowo-warzywnego zwija interes i zwalnia ludzi.

- Zwrot powinniśmy otrzymać do 28 września poprzedniego roku, gdy się upomnieliśmy o pieniądze, naczelniczka skarbówki stwierdziła, że nie jest właściwym organem do wypłacenia należnych nam pieniędzy. Za chwilę nasłała na nas kontrolę i zablokowała konta oraz cały majątek firmy. Robota stanęła, a my musimy zwalniać pracowników i firma się rozpada - żali nam się Krzysztof Dawidowski, dyrektor zarządzający Agronorth.

Naczelnik skarbówki w Wejherowie Katarzyna Ciechocińska unika mediów i nie chce komentować sprawy. Z 250 pracowników w Agronorth zostało zaledwie kilkudziesięciu. Szykują się kolejne zwolnienia. Robotnicy protestują.

- Wysypaliśmy pod skarbówką kilkanaście ton marchewki. Pani naczelnik nie chciała z nami rozmawiać. Jeśli nasza sytuacja się nie zmieni, będziemy dalej protestować. My walczymy o życie nasze i naszych rodzin. Jeśli firma upadnie, to ucierpi na tym nawet 1000 osób. Będziemy walczyć do końca - tłumaczy Wiesław Ziegert, pracownik firmy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki