Katastrofa Tu-154M: Rosjanie nie dali nam swojego nawigatora

2010-06-11 20:57

Być może 10 kwietnia nie doszłoby do katastrofy, gdyby na pokładzie prezydenckiego tupolewa był rosyjski specjalista od naprowadzania na lotnisko. Przed lotem do Smoleńska polscy piloci prosili o przydzielenie rosyjskich nawigatorów, którzy mieli pomagać załodze w czasie lotu. Jednak 10 dni przed tragicznym wypadkiem nasze wojsko wycofało swoją prośbę. Dlaczego?

– W przypadku lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego (†61 l.) do Smoleńska, a także wcześniejszej tam wizyty (7 kwietnia) premiera Donalda Tuska (53 l.) złamano rosyjskie prawo – oświadczył w „Russkim Newsweeku” Walerij Szełkownikow, ekspert od bezpieczeństwa lotów. Zgodnie z Kodeksem Powietrznym Rosji na pokładzie obcego samolotu lądującego na lotnisku wojskowym powinien być rosyjski nawigator. Ten specjalista nazywany liderem pomaga załodze podczas lądowania i prowadzi rozmowy z wieżą lotniska. Niestety, na pokładzie TU-154 nie było nawigatora.

Według Radia Tok FM, 31 marca władze 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, wysłali do Moskwy pismo, w którym... wycofują prośbę o przydzielenie rosyjskich nawigatorów, choć wcześniej prosili Rosjan o takich specjalistów. Powód? – Zmienili zdanie, bo zbliżał się termin wylotu do Smoleńska, a odpowiedzi nie było – informuje Tok FM.

Podjęto też wtedy decyzję, że do Smoleńska poleci załoga, która dobrze zna język rosyjski. W piśmie wysłanym do Moskwy była też prośba o najnowsze dane na temat lotniska w Smoleńsku. Tych do tej pory polskie wojsko nie otrzymało

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki