To miała być zwykła niedziela. Denis zbudził się w swoim pokoju. W mieszkaniu było cichutko. Chłopak poszedł więc zobaczyć co się dzieje z mamą. - Mam leżała na łóżku. Próbowałem do niej mówić, ale nie odzywała się. Nie było z nią kontaktu. Najpierw próbowałem zadzwonić do babci, ale nie miałem na karcie telefonicznej pieniędzy. No to zadzwoniłem na 112, bo wiedziałem, ze połączenie jest bezpłatne i powiedziałem, że mama ma cukrzycę i nie daje znaku życia, że nie ma z nią kontaktu - opowiada Denis Pugacz.
Dzięki Denisowi do mieszkania szybko przyjechało pogotowie ratunkowe. Przekazane przez chłopca informacje były na tyle precyzyjne, że ratownicy doskonale wiedzieli co mają robić. Pani Anna szybko wróciła z zaświatów. - Jak odzyskałam przytomność, zobaczyłam ratowników. Zaczęłam wypytywać syna co się stało. Opowiedział mi wszystko. Potem zabrano mnie do szpitala, gdzie przeszłam rutynowe badania. Jestem bardzo dumna z syna. Uczyłam go jak, jak ma się zachować, gdyby coś mi się działo, ale jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji, żebym całkiem straciła przytomność – mówi nam szczęśliwa mama chłopca Anna Pugacz.
Postawę chłopca komplementują wszyscy dorośli. - To nie jest mały bohater, to wielki bohater. Opowiedziałem o twojej postawie mojemu 8-letniemu synowi. Rozmawialiśmy o tym, co robić w różnych niebezpiecznych sytuacjach. Gratuluję – mówił do chłopca wojewoda śląski Jarosław Wieczorek ściskając mu dłoń.
Aleksandra Michta, która odebrała telefon Denisa podkreślała jego spokój. - Rozmowa była łatwiejsza niż z niejednym dorosłym. Denis powiedział, gdzie mieszka, ile ma lat i co się stało – mówi nam operatorka alarmowego numeru.
Wtóruje jej dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz. - To są kluczowe, najważniejsze informacje. Każdy z nas powinien od nich zacząć, bo telefon może się np. wyładować, ale wtedy załoga już wie, gdzie jechać, co robić – podkreśla Borowicz.