Komornik

i

Autor: Tomasz Radzik

Sąsiad bezczelnie oszukał NIEWIDOMĄ sąsiadkę. Straciła dom i trafiła do szpitala

2016-07-05 14:52

Los nie jest łaskawy dla pani Teresy z Nowego Sącza. Urodziła się jako osoba niewidoma. Mimo to dobrze radziła sobie w życiu. Codziennie, według dokładnego rytuału, wychodziła do pracy. Drogę znała już na pamięć. Niestety będzie musiała nauczyć się innej trasy, ponieważ komornik właśnie zlicytował jej mieszkanie. Za cudze długi.

Pani Teresa mieszkała w małym mieszkanku przy ulicy Królowej Jadwigi w Nowym Sączu. Mimo tego że jest niewidoma, przez 33 lata dzielnie pokonywała trasę do pracy, której zdążyła już nauczyć się na pamięć. Niestety przez nieuczciwych sąsiadów, komornik zlicytował jej mieszkanie. Pani Teresa została na lodzie.

Sąsiadów znała od 20 lat. Kiedy ich syn Bartłomiej był mały, Pani Teresa pomagała mu w rehabilitacji chorej nogi. Nic więc dziwnego, że pani Teresa ufała sąsiadom. Młody chłopak obiecał, że zatrudni jej syna w swojej firmie kurierskiej - czytamy w Gazecie Krakowskiej. Był tylko jeden warunek. Musiała podpisać poręczenie bankowe na zakup samochodu potrzebnego do rozwinięcia firmy kurierskiej. Pani Teresa została zaprowadzona do banku, wręczono jej długopis i dokument do podpisania. - Nawet nie potrafię powiedzieć, jaka była kwota tego kredytu. Na pewno 20, ale może nawet 30 tys. zł. Nie mam pewności. Nie widziałam przecież, co podpisuję, po prostu uwierzyłam sąsiadom na słowo, bo im ufałam - tłumaczy mieszkanka Nowego Sącza.

Syn pani Teresy nie popracował długo u sąsiada, a ten przestał płacić raty kredytu. Kiedy odsetki nieubłaganie rosły, bank zaczął wysyłać pisma ponaglające. W końcu sprawa trafiła do komornika. Pani Teresa liczyła, że sąsiadów, których znała 20 lat, w końcu ruszy sumienie. Niestety zniknęli z dnia na dzień pozostawiając mieszkanie pustym. Kobieta wciąż nie może zrozumieć postępowania Bartłomieja D. - On ma przecież z czego spłacić zadłużenie. - Ma mieszkanie po babci, a jego rodzice mają własny dom - wszyscy pracują - czytamy w Gazecie Krakowskiej.

Eksmisja

Mieszkanie wylicytowała nowa właścicielka za 75 tys. zł. Za chwilę zostanie złożone pismo o eksmisję. Sąd zwróci się do miasta o wyznaczenie lokalu socjalnego dla Teresy Kmak i jej rodziny. Niestety nie można cofnąć eksmisji. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Pani Teresa przyznaje, że przez swoją dobroć i ufność, straciła dorobek życia i jedyną gwarancję bezpieczeństwa. Przez stres wywołany całą sytuacją, nie spała wiele nocy, aż w końcu trafiła do szpitala.

Władze miasta obiecały, że zajmą się sprawą Pani Teresy i załatwią jej lokal socjalny. Jak pisze Gazeta Krakowska, Bartłomiej D. nie poczuwa się do winy, a całą sprawa go nie interesuje. Nie chce też komentować sytuacji.

ZOBACZ: Petru bierze pieniądze od Kaczyńskiego

 





Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki