Tomasz Lis pozywa profesora Śpiewaka. Nie jestem ANTYSEMITĄ!

2015-04-30 15:00

Od kilku tygodni w Polsce trwa gorąca dyskusja na temat słów szefa FBI Jamesa Comeya, który stwierdził, że Polacy brali czynny udział w Holokauście. Zamiast przeprosić, stwierdził jedynie, że żałuje, że w swojej mowie zawarł nazwy jakichkolwiek państw.

Najnowsze wydanie Newsweeka poświęcone jest relacjom polsko-żydowskim. Można w nim przeczytać na temat głośnej wypowiedzi szefa FBI w sprawie polskiego uczestnictwa w zagładzie Żydów. Jest również artykuł o Andrzeju Dudzie i jego teściu Julianie Kornhauser, który ma korzenie żydowskie. Jednak największe kontrowersje związane są z publikacją Tomasz Lisa. Zdaniem dziennikarza, burza po słowach Comeya to efekt "polskich kompleksów" komentatorów i "nabzdyczenia". Tomasz Lis został natychmiast oskarżony o antysemityzm i używanie tak samo skrajnych metod jak Prawica, z którą notabene walczy.

Słowa Lisa poruszyły przede wszystkim profesora Pawła Śpiewaka, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. - Uważam, że Tomasz Lis jest antysemitą. Ten tekst był świadomym i politycznie wykalkulowanym użyciem antysemickich klisz. Takie zachowanie jest niegodne - stwierdził w wywiadzie dla Rzeczpospolitej. - Niech sobie mówi, co chce. Fakty są takie, że z premedytacją użył najbardziej ohydnej kliszy antysemickiej. Takich rzeczy się nie robi, zwłaszcza w Polsce. To jest poniżej poziomu - dodał oburzony.

Słowa Śpiewaka mocno zdenerwowały Tomasza Lisa, który postanowił pozwać profesora za "naruszenie dóbr osobistych. - Oświadczam, że pan Śpiewak kłamie. Przypisując mi antysemityzm w oparciu o własne oczywiste insynuacje, pan Śpiewak postępuje niegodnie, dokonuje wielkiego nadużycia, a przede wszystkim narusza moje dobra osobiste - mówił Lis. Podkreślił jednocześnie, że sprawa jest o tyle bolesna, że od wielu lat dziennikarz walczy z wszelkimi przejawami antysemityzmu.

Zobacz: Wydawca"Wprost": Durczok chce za dużo

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki