Tragedia na Podkarpaciu: Przez sąd mieszkamy w baraku

2015-12-15 3:00

To kolejna zima, którą Zofia Rybińska (70 l.) z Zaklikowa na Podkarpaciu wraz z niepełnosprawnym synem Grzegorzem (35 l.) spędzą w podszytym wiatrem barakowozie. Siedem lat temu spłonął ich dom i od tego czasu sąd nie potrafi rozwikłać sprawy własności działki, na której stał. A bez tego nie można domu odbudować. - Już nie mam siły żyć. Co z nami będzie? - pyta pani Zofia, ocierając łzy.

Czy można zbudować dom na cudzej działce, nie mając o tym pojęcia? Okazuje się, że w Polsce jest to możliwe. Gdy wkrótce po pożarze pani Zofia poszła do gminy prosić o zgodę na odbudowę, dowiedziała się, że jej rodzinny dom stał nie tam, gdzie powinien, bo 70 lat wcześniej urzędnicy pomylili numery działek. Skutek? Rybińscy zbudowali się na cudzym!

- Dopiero po pożarze się okazało, że działka Rybińskich jest 200 metrów dalej, tyle że tam jest teraz obszar chroniony Natura 2000 i niczego budować nie wolno - wyjaśnia sołtys wsi Jan Żelazny (67 l.).

Sołtys pani Zofii nieba by przychylił, ale niewiele może zrobić. - Daliśmy pogorzelcom barakowóz, zebraliśmy dla nich pieniądze. Prawie 14 tys. zł! Pomoc zaoferowali też lokalni przedsiębiorcy. Dawno odbudowalibyśmy im ten dom, ale trzeba czekać na decyzję sądu. A sąd od sześciu lat nie umie sprawy rozwikłać! Choćby przez zasiedzenie dałby im tę ziemię! - złości się Żelazny.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu Marek Nowak potwierdza, że taka sprawa w sądzie jest. Dlaczego trwa tak długo? - Są postępowania, które trwają dłużej. Posiedzenie w sprawie pani Rybińskiej odbędzie się na początku stycznia. Nic więcej nie mogę powiedzieć - wyjaśnia.

Tymczasem pani Zofia boi się, że kolejnej zimy w baraku nie przetrwa. - Już nie mam siły żyć. Co z nami będzie? - pyta, ocierając łzy.

Zobacz: Nowy rozkład PKP. Sprawdź, jak dojedziesz na święta

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki