WARSZAWA: Gangster dorwany po 23 latach

2013-03-01 3:00

Na Bogdana G. (51 l.) pseudonim Młody przez blisko ćwierć wieku polowały zarówno policja, jak i mafia. Mężczyzna uciekł z kraju i zapadł się pod ziemię po tym, jak w maju 1990 r. zastrzelił dwóch żołnierzy Pruszkowa. Za to zarząd gangu wydał na "Młodego" wyrok śmierci. A policja list gończy. Bandzior wpadł w Hiszpanii w połowie grudnia. Kilka dni temu udało się go sprowadzić do Polski.

Mimo że dziś Bogdanowi G. nie grozi już gangsterska zemsta, to jednak zarzut podwójnego zabójstwa z maja 1990 roku nadal jest aktualny. "Młody" jest podejrzany o zastrzelenie Andrzeja N. pseudonim Słoń i Janusza S. psudonim Lelek w małej wsi Siestrzeń przy trasie katowickiej. Jak doszło do tego morderstwa, które policja określiła później jako "porachunki przestępcze"?

"Młody" zaczynał jako szeregowy złodziej i drobny oszust. Z ustaleń śledczych wynika, że kradł samochody na zamówienie. Zarabiał też krocie na sprzedaży nic niewartych brylantów. Aby wyłudzać pieniądze, Bogdan G. używał kilku autentycznych kamieni. Te wyceniał jubiler, fałszywe dostawali klienci, którym bandyta niepostrzeżenie podmieniał woreczki.

Nieoficjalnie wiadomo, że pruszkowscy gangsterzy dowiedzieli się, że "Młody" rzeczywiście posiada drogie kamienie i zwyczajnie chcieli go okraść, a przy okazji podporządkować sobie drobnego przestępcę. Jeden z najważniejszych ludzi w gangu, Wojciech K. psudonim Kiełbasa (u jego boku swoją gangsterską karierę zaczynał Jarosław S. pseudonim Masa), zamówił u "Młodego" mercedesa, bo potrzebował części zamiennych do swojego auta. Bogdan G. miał dostać za auto 4 tys. dolarów.

Gangsterzy umówili się 29 maja 1990 r. w Siestrzeni przy trasie katowickiej. "Młody" przyjechał skradzionym mercedesem, za którego kierownicą siedział jego znajomy Rosjanin. Na miejscu spotkania czekało na niego około 40 osób uzbrojonych w maczety i kije bejsbolowe.

Dwaj żołnierze Pruszkowa "Lelek" i "Słoń" wsiedli do mercedesa i kazali kierowcy jechać w głąb lasu. Doszło do szarpaniny, przerażony Rosjanin docisnął gaz do dechy, "Młody" strzelił do obu gangsterów, a po chwili wyrzucił ich ciała z pędzącego wozu i... nikt go więcej nie widział. Przez te lata udawało mu się unikać zarówno zatrzymania, jak i gangsterskiej zemsty.

- Na przestrzeni kilku ostatnich lat ustalono, że poszukiwany od dłuższego czasu może przebywać w Hiszpanii. Wydany został za nim europejski nakaz aresztowania. Śledczy nawiązali współpracę z hiszpańskimi policjantami, która w efekcie w grudniu 2012 r., doprowadziła do zatrzymania Bogdana G. - tłumaczy podinsp. Andrzej Gąska z katowickiej policji. Sprawę prowadzi prokuratura Okręgowa w Warszawie.

- Podejrzewamy Bogdana G. łącznie o 5 przestępstw, z czego dwa dotyczą zabójstwa - kwituje Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej. "Młodemu" grozi dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki