Awantura o grunty opóźni metro

2017-04-21 22:58

Chaos na budowie metra zakrawa o paranoję. Decyzja Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego o uchyleniu pozwolenia na budowę stacji metra Księcia Janusza nie dotarła jeszcze do urzędu miasta. Prace na razie więc trwają. Ale staną, bo potrzebne jest nowe pozwolenie na budowę. A to znów może zostać zaskarżone.

Budowa wolskiego odcinka metra ruszyła z półrocznym opóźnieniem. I zaraz znów może stanąć. Największa inwestycja w stolicy pada właśnie ofiarą urzędniczych sporów i proceduralnego absurdu. Zamieszanie wywołała Spółdzielnia Mieszkaniowa "Koło", która zaskarżyła pozwolenie na budowę wolskiej stacji do GINB. Uznała bowiem, że jako podmiot władający kilkoma działkami m.in. w rejonie Górczewskiej została pominięta w uzgodnieniach dotyczących inwestycji. Nadzór budowlany podzielił jej wątpliwości. Uznał, że miasto nie wykazało należycie posiadania wszystkich działek potrzebnych pod budowę metra (chodzi o ok. 3 proc. całego terenu).

Teraz wojewoda mazowiecki musi wydać ponownie pozwolenie dla tej stacji.

- Budowa metra nie jest zagrożona. Chcę dbać o to, aby nic nie stanęło na przeszkodzie w realizacji tej inwestycji - deklaruje wojewoda Zdzisław Sipiera. W piątek spotkał się z wiceprezydent Warszawy Renatą Kaznowską. - Wojewoda zobowiązał nas do dostarczenia ponownie oświadczenia o prawie do dysponowania terenami. I my natychmiast takie oświadczenie dostarczymy. Liczymy, że nowe pozwolenie zostanie wydane w ciągu kilku dni - zapowiedziała wiceprezydent. Przyznała jednak, że w tym nowym oświadczeniu nic się w stosunku do poprzedniego nie zmieni.

A więc można się spodziewać, że spółdzielnia "Koło" znów zaskarży je do GINB i sprawa - nomen omen - zatoczy koło. Czy błędne? - Liczymy, że jeśli sprawa znów trafi do GINB, ten przyjrzy się wnikliwiej dokumentom dotyczącym gruntów - komentuje Renata Kaznowska.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki