Nie ma więc przeszkód, aby morderczyni odpowiadała za swoją winę w procesie karnym. W przypadku, gdyby była niepoczytalna, sprawa zostałaby umorzona, a Magdalena M. trafiłaby do zakładu psychiatrycznego na leczenie. Teraz z opinią ma się zapoznać obrońca 33-latki, jeśli w ciągu trzech dni nie zgłosi żadnych innych wniosków dowodowych, to akt oskarżenia trafi do sądu jeszcze w lipcu.
Magdalenie M. grozi co najmniej 12 lat więzienia, a nawet dożywocie. Kobieta poderżnęła swojej 27-letniej koleżance gardło i zaprószyła pożar, w wyniku którego zaczadziły się jej dzieci - roczny Norbert i 8-letnia Oliwia. Motywem było nieporozumienie w rozliczeniu za pracę. Obie kobiety handlowały m.in. pańską skórką, choć nieoficjalnie mówi się, że chodziło o rozliczenia ze sprzedaży narkotyków.