Frog wypiera się rajdu

2015-09-25 4:00

Cyrk, a nie sąd. Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa najsłynniejszego pirata drogowego Roberta N. (25 l.). Policjant z drogówki pół godziny czytał zarzuty, do których "Frog" się nie przyznał i postanowił milczeć. Szalony kierowca najprawdopodobniej liczy, że uniknie kary za rajd po stolicy.

Trzydzieści podpunktów. Tyle miał wniosek o ukaranie Roberta N., który funkcjonariusz z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji odczytywał wczoraj przed sądem. Większość z nich to dwu-, a nawet trzykrotne przekroczenia dozwolonej prędkości, przecinanie linii ciągłej, jazda na czerwonym świetle i... bez prawa jazdy, które mu wcześniej zatrzymano.

"Frog" grzecznie wysłuchał blisko półgodzinnego wywodu policjanta i... wszystkiego się wyparł. - Nie przyznaję się do zarzucanych mi czynów i chciałbym skorzystać z przysługującego mi prawa do odmowy składania zeznań - powiedział Robert N. W tej sytuacji sąd musiał rozprawę zakończyć i wyznaczyć kolejny termin, na którym będą przesłuchiwani świadkowie drogowych popisów białego BMW M3.

Trudno było znaleźć jednak w kalendarzu datę, na którą mecenas Łukasz Krupa nie miałby już zaplanowanej rozprawy w innym sądzie. Także związanej z dzikim rajdem jego klienta, jaki urządził sobie po Warszawie w czerwcu ubiegłego roku. Posiedzenie, które się wczoraj odbyło, dotyczyło bowiem tylko tego odcinka rajdu, który miał miejsce na Mokotowie. Osobne sprawy toczą się także na Ursynowie, Pradze-Północ, Pradze-Południe i na Śródmieściu. W każdej z nich policja chce tego samego - 5 tys. zł grzywny i odebrania prawa jazdy. Jak dotąd bez skutku.

W sądzie czeka też akt oskarżenia o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym przygotowany przez prokuraturę w Płocku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki