NOWY DWÓR MAZOWIECKI: Masakra w busie

2013-02-07 2:00

Czy do tego potwornego wypadku musiało dojść? Wczoraj pod Nowym Dworem Mazowieckim tuż przed godz. 8 rano volkswagen transporter, którym jechało 6 osób, wypadł z drogi, przekoziołkował i wylądował w rowie. Zginął mężczyzna, który wyleciał przez szybę i został przygnieciony przez przewrócone auto. Inny pasażer w stanie krytycznym trafił do szpitala.

Volkswagen jechał spod Ciechanowa do stolicy. W miejscowości Nuna kierowca nagle stracił panowanie nad wozem. Samochód przekoziołkował kilka razy i zatrzymał się w przydrożnym rowie. - Wczoraj rano droga była tak oblodzona, że idąc po niej piechotą, łatwo było się poślizgnąć, a ten volkswagen wcale nie jechał wolno, jak na tak trudne warunki pogodowe - opowiada jeden ze świadków wypadku.

Jak ustalił "Super Express", za kierownicą wozu siedział Ireneusz Sz. (60 l.), kierownik ośrodka dla osób bezdomnych z okolic Ciechanowa. Na siedzeniu pasażera podróżowała jego żona, natomiast z tyłu jechało czterech podopiecznych placówki. Ireneusz Sz. wiózł mężczyzn do Warszawy, gdzie mieli mu pomóc załadować do auta materiały budowlane, potrzebne do remontu budynku ośrodka.

Tylko on i jego żona mieli zapięte pasy bezpieczeństwa. Z tyłu na pace samochodu siedziała czwórka mężczyzn, dlatego kiedy wóz zaczął koziołkować, jeden z nich, 39-latek, wypadł z auta przez szybę i po chwili został przygnieciony przez lądujący w rowie samochód. Zginął na miejscu. Drugi, 50-latek w stanie krytycznym, z wielonarządowymi urazami, helikopterem został przetransportowany do szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie. Lekarze walczą o jego życie. Dwaj pozostali, 61- i 34-latek, też trafili do szpitali. Ich życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo. Kierowca i jego żona wyszli ze zderzenia niemal bez szwanku. Wczoraj po południu wrócili do domu.

- Auto nie miało z tyłu zamontowanych siedzeń. Prawdopodobnie przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości do wyjątkowo trudnych warunków na drodze. Jednak pewność będziemy mieli dopiero po zakończeniu śledztwa - wyjaśnia sierż. Szymon Koźniewski z policji w Nowym Dworze.

Próbowaliśmy zapytać Ireneusza Sz., dlaczego przewoził ludzi w takich warunkach. Nie chciał jednak tego komentować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki