Stołeczna drogówka właśnie podsumowała 2014 rok. Choć wypadków było mniej niż rok wcześniej, nadal nie ma się czym chwalić. Na 1121 wszystkich wypadków aż 982 spowodowali narwani kierowcy.
- Najczęściej chodziło o nieprawidłowe przejeżdżanie przejścia dla pieszych, nieudzielenie pierwszeństwa, niedostosowanie prędkości do warunków na drodze i wjeżdżanie na pasy na czerwonym świetle - mówi st. asp. Robert Opas z Komendy Stołecznej Policji. Przez brawurę i nieuwagę życie straciły aż 62 osoby. Na samym czele niechlubnego rankingu plasuje się Śródmieście, w którym przez 12 miesięcy doszło do 137 wypadków i zginęło 5 osób. W czołówce jest także Mokotów - 126 wypadków z 7 ofiarami oraz Wola, gdzie na 86 wypadków aż 6 było śmiertelnych. W dzielnicach grozy znalazły się szczególne miejsca, w których najczęściej dochodziło do łamania przepisów, stłuczek i zgonów. Do skrzyżowań grozy policjanci zaliczają zbieg Powstańców Śląskich i Maczka oraz Marszałkowskiej z Królewską. Fatalnie wypadły także ulice, na których jest największy ruch.
- Kolejny rok z rzędu najniebezpieczniejsze okazały się Aleje Jerozolimskie i ulica Puławska. Ta ostatnia wyróżniła się także liczbą wypadków śmiertelnych. Zaraz za nią znalazły się ul. Grójecka, al. KEN i ul. Patriotów. Na każdej z nich w ubiegłym roku zginęły 3 osoby - mówi st. asp. Opas. Drogowcy wyliczyli, że najbardziej śmiercionośnym dniem tygodnia jest wtorek, który w ubiegłym roku przyniósł aż 15 ofiar. Najczęściej kierowcy zderzali się i ginęli nie pędząc do pracy, ale z niej wracając.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail