Warszawa. Poparzeni policjanci trafili do szpitala

2015-05-26 4:00

Policjanci interweniujący podczas niedzielnej tragedii na Białołęce dochodzą do siebie w szpitalu. Zostali ranni, kiedy przyjechali pomóc kobiecie, której mąż groził, że wysadzi dom. Niestety, furiat spełnił swoje groźby. Samobójca zmarł.

Chcąc ratować ludzkie życie, mogli stracić własne! Ci dwaj dzielni policjanci z Białołęki zostali wezwani na interwencję do 68-letniego samobójcy. Kompletnie pijany Andrzej S. odgrażał, że się podpali. Gdy funkcjonariusze dotarli pod drzwi domu przy ul. Warzelniczej, budynek zatrząsł się i niemal rozleciał na kawałki. Okazało się, że desperat zdążył spełnić swoje groźby i rozlał po mieszkaniu łatwopalną substancję, która natychmiast wybuchła. Siła była tak ogromna, że funkcjonariuszy odrzuciło na kilka metrów. - Policjanci doznali oparzeń twarzy oraz rąk I i II stopnia. Rannych zabrała załoga ratownictwa medycznego i przewiozła do szpitala przy ul. Szaserów. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - zapewnia st. asp. Mariusz Mrozek z KSP. Stan zdrowia mężnych funkcjonariuszy zmartwił komendanta stołecznego policji, insp. Michała Domaradzkiego, który wraz z zastępcą odwiedził rannych w szpitalu.

Zobacz: Brutalne zabójstwo w Markach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki