lekarz, medycyna

i

Autor: -

Wrocław. Lekarz skatował pilota. Ten trafił do jego szpitala

2018-04-13 10:55

Na wrocławskiej starówce doszło do brutalnego pobicia pilotów wojskowych z jednostki w Nowym Glinniku (woj. łódzkie). Mężczyźni wracali z wieczoru kawalerskiego. Najciężej ranny został 29-letni Krzysztof M., który z poważnymi obrażeniami przebywa w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Sprawców pobicia udało się zatrzymać. Sąd nie wydał jednak nakazu ich tymczasowego aresztowania.  Wśród napastników był m.in. lekarz Wiktor B.

Prokuratora postawiła trzem mężczyznom zarzuty. Dawid M. odpowie za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu realnie zagrażającemu życiu. Wiktor B. i Robert K. będą sądzeni za udział w bójce. Sprawcy po 48 godzinach pobytu w areszcie wyszli na wolność. Stało się tak ponieważ prezes sądu uznał, że zgromadzone dowody z monitoringu są zabezpieczone a podejrzani nie byli karani, wiec nie zachodzi potrzeba aresztu - poinformowała portal polsatnews.pl pani Katarzyna, siostra  Krzysztofa M. Mężczyźni mają dozór policyjny. Rodzina pilota boi się, że może dojść do mataczenia w sprawie. - Dawid M. to syn bogatego biznesmena, właściciela firmy transportowej. Zrobią wszystko, by zatuszować sprawę - dodała siostra pokrzywdzonego.

Do pobicia Krzysztofa M. i jego kolegi Radosława P. doszło 25 marca w centrum Wrocławia. Mężczyźni wracali z wieczoru kawalerskiego. Kilkadziesiąt metrów za nimi szli ich znajomi, którzy także bawili się na imprezie. Nagle na ul. św. Antoniego piloci zostali zaczepieni przez trzech krewkich mężczyzn. - Poszło o czerwoną czapkę, którą miał na głowie Radek. Zaczepił ich Wiktor B., jak się później okazało, lekarz - powiedziała siostra Krzysztofa. - Brat i jego kolega nie zareagowali, chcieli spokojnie odejść. Wtedy drugi z mężczyzn nagle uderzył Krzysia tak, że padł nieprzytomny na ziemię. Potem uderzył Radka, który również upadł. Leżącego brata zaczął kopać w głowę Wiktor B. Dołączył do niego trzeci z napastników Robert K., który kopał Radka - dodała pani Katarzyna.

Gdy bójkę zauważyli znajomi pilotów, rzucili się im na pomoc. To wystraszyło napastników. Świadkowie napadu wezwali policję, a ta wezwała karetkę pogotowia. Ta jednak nie przyjeźdzała, gdyż pogotowie nie otrzymało zgłoszenia. Ratownicy medyczni pojawili się dopiero 40 minut po zajściu.

- Dopiero jak zgłoszono, że zanika puls, karetka przyjechała w ciągu 2-3 min. W sumie na pogotowie czekaliśmy ok. 40 min. - powiedział polsatnews.pl poszkodowany Radek P.

Krzysztof M. jest w bardzo ciężkim stanie. Do szpitala trafił nieprzytomny. Po przebytej operacji głowy jest w śpiączce farmakologicznej.

Napastnikóów udało zatrzymać się 29 marca, dzięki temu, że Dawid M. użył karty płatniczej za kurs taksówką. Niestety mężczyźni są na wolności. - Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o zastosowanie wobec podejrzanych środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. W dniu 6 kwietnia prokuratura złożyła na postanowienia sądu zażalenie - powiedziała polsatnews.pl, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.

Wiktor B. nie został na razie także zawieszony przez Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, w którym pracuje. - Jest lekarzem rezydentem. Obecnie w związku ze sprawą poprosił o urlop.  Zwróciliśmy się do policji z prośbą o przekazanie nam danych dotyczących tego zdarzenia - poinformowała polsatnews.pl rzeczniczka szpitala, Monika Kowalska. - Wobec Wiktora B. wprowadziliśmy bezwzględny zakaz pozyskiwania informacji medycznych dotyczących pacjenta, rozmów z lekarzami i rodziną pacjenta - dodała Kowalska.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki