Witała każdy dzień z uśmiechem na ustach
Aktorka mimo ciężkiej choroby do końca walczyła. Każdego ranka z uśmiechem na ustach witała kolejny dzień. Była buddystką, a w filozofii buddyzmu nie oddziela się życia od śmierci. Śmierć to nie koniec, ale początek dalszej drogi. - Małgosia bardzo chciała żyć. W buddyzmie bardzo ważne jest, aby osoba w chwili śmierci była ze sobą i ze światem pogodzona. Żeby nie zabierała bagażu złości. I Małgosia umierała z uśmiechem na ustach - mówi mniszka buddyjska Magda Wronecka w rozmowie z "Super Expressem". Z jej śmiercią nie mogą pogodzić się jednak jej przyjaciele. Tym bardziej że Braunek była niezwykle ciepłą osobą. - Małgosia miała w sobie niesamowitą delikatność i otwartość. Zawsze mówiła cichym głosem - wspomina aktorkę Olgierd Łukaszewicz. - Jej karierę obserwowałem od początku. Słuchałem legend o jej talencie. Kazimierz Kutz, gdy dał jej główną rolę w filmie "Skok", był oczarowany jej możliwościami. Ale Małgosia miała też duży czar kobiecy. Co zresztą zauważył Andrzej Wajda, obsadzając ją w filmie "Polowanie na muchy". Po 10 latach niezwykłej kariery położyła jej kres sama. Chciała szukać innych wartości w życiu - wspomina prezes ZASP-u.
Więcej na ten temat: Małgorzata Braunek NIE ŻYJE. Na co chorowała Małgorzata Braunek?