Zdesperowana Jola z Gniezna powiesiła się na kaloryferze przez miłość do Mikołaja

2015-04-14 9:40

To była młodzieńcza miłość. Bezwarunkowa, żarliwa i ślepa. 18-letnia Jola z Gniezna nie widziała świata poza Mikołajem. Ale on często ją zostawiał, umawiał się z innymi. Gdy zrobił to kolejny raz, przewiązała szyję chustą, po czym zarzuciła chustę na wiszący w łazience kaloryfer. Po chwili już nie żyła. Przed śmiercią wysłała do ukochanego ostatniego SMS-a: "Kochałam cię zawsze".

- A przecież tyle razy mówiła, że to najgorsze z możliwych rozwiązań - szlocha Agnieszka Różycka (40 l.), mama Joli. Jednak przyznaje, że problemy wisiały w powietrzu, i opowiada historię tej miłości. Jola (+18 l.) była kelnerką, Mikołaj (18 l.) kucharzem. Uczyli się razem w szkole gastronomicznej. Poznali się cztery lata temu i od razu w sobie zakochali. Niestety, to uczucie wyraźnie przeszkadzało Joli w obowiązkach. Mimo że była świetną uczennicą, w domu w ogóle nie pomagała. A gdy skończyła 18 lat, postanowiła się wyprowadzić. - Miała nadzieję, że zamieszkają razem z Mikołajem, ale on miał inne plany - mówi pani Agnieszka.

Zobacz: Wiktoria z Krapkowic. SMS-y do koleżanki 15-latki wysyłał... MORDERCA?!

Chłopak tłumaczył Joli, że na zamieszkanie z nią nie zgadzają się jego rodzice. Chcą, żeby najpierw zdał maturę. - Ale ja myślę, że powody były inne. On umawiał się z innymi. Potem przepraszał, kajał się, jak w tym liście, który do niej napisał: "Byłem pijany, nie wiem, co we mnie wstąpiło, nie chciałem tego". Córka bardzo to przeżywała... Po kolejnej kłótni z chłopakiem Jola się załamała. Wydała na siebie wyrok. Mikołaj znalazł ją martwą w łazience. Klęczała z głowa opartą o kaloryfer. - Nie mogę o tym rozmawiać. To ciężka dla mnie sprawa - mówi chłopak. Ale mama Joli nie wierzy w jego żal. - Trzy tygodnie później bawił się już na studniówce - mówi.

Postępowanie w sprawie śmierci Joli prowadzi gnieźnieńska prokuratura.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki