Wiedział, że to walka na śmierć i życie, że ma do czynienia z bezwzględnym fanatykiem. Ale do końca był bohaterem. Nie myślał o sobie, tylko o tym, by ratować niewinnych ludzi. Łukasz U. (+37 l.), polski kierowca ciężarówki zamordowany przez terrorystów podczas zamachu w Berlinie, stoczył ofiarną bitwę z szaleńcem, który porwał jego pojazd. Skąd to wiemy? Niemiecki dziennik „Bild” dotarł do wyników oględzin zwłok Polaka. Wynika z niej jasno, że Łukasz żył, gdy morderca za kierownicą dokonywał rzezi na jarmarku. Jak według śledczych przebiegały dramatyczne zdarzenia, do których doszło w poniedziałkowy wieczór w Berlinie? Sprawcy lub sprawca wtargnęli do szoferki pojazdu Łukasza. On nie poddał się, nie bacząc na ciosy zadawane na oślep pięścią i nożem.
ZOBACZ TEŻ: Niezwykłe historie ludzi, którzy PRZEŻYLI zamach w Berlinie!
Z całych sił wyrywał kierownicę fanatykowi. Także wtedy, gdy ten zdołał - po kilku nieudanych próbach, jak wiemy z zapisów GPS - uruchomić ciężarówkę i ruszyć z miejsca. Medycy oglądający ciało Łukasza nie mają wątpliwości - wściekły terrorysta katował go, zaskoczony stawianym oporem. Ale nasz kierowca nie zamierzał błagać o litość. Chciał powstrzymać terrorystę za wszelką cenę. Gdyby nie postawa Polaka, ofiar z pewnością byłoby znacznie więcej, niż 12. Gdy ciężarówka zatrzymała się, terrorysta wyciągnął broń i nie mogąc inaczej pokonać Łukasza, strzelił mu w głowę. Dopiero wtedy nasz rodak zmarł, a zwyrodnialec wyskoczył z szoferki rozbitego pojazdu i uciekł.