Zamach na polskiego ambasadora. Talibowie przyznali się do zestrzelenia śmigłowca

2015-05-09 4:00

Ambasador Polski w Pakistanie Andrzej Ananicz (64 l.) został ranny, a sześć innych osób zginęło w wyniku katastrofy śmigłowca Mi-17 w dolinie Naltar na północy kraju. Do zestrzelenia maszyny przyznali się miejscowi talibowie.

- Obrażenia pana Andrzeja Ananicza nie zagrażają jego życiu - powiedział minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna (52 l.). - Trafił do szpitala, po dokładnych badaniach dowiemy się więcej na temat jego stanu zdrowia - dodał.

Ananicz placówkę w Pakistanie objął w 2011 roku. Wcześniej był m.in. szefem Agencji Wywiadu.

Wczoraj z grupą dyplomatów z 37 krajów leciał na uroczystości otwarcia wyciągu narciarskiego w turystycznym regionie Gilgit-Baltistan. Podróż odbywała się trzema śmigłowcami.

Maszyna, którą leciał polski ambasador, spadła na budynek szkoły. Wybuchł pożar. Na pokładzie śmigłowca było sześciu Pakistanczyków i jedenastu obcokrajowców. Jak podają miejscowe służby, w katastrofie zginęli ambasadorzy Filipin i Norwegii, żony ambasadorów Malezji i Indonezji oraz dwóch pilotów. Nie wiadomo, czy w wypadku ucierpieli uczniowie lub nauczyciele ze szkoły.

Do ataku na śmigłowiec przyznali się pakistańscy talibowie. Według nich prawdziwym celem miał być jednak premier kraju, który również podróżował w tym samym kierunku.

Zobacz: DRAMAT polskich imigrantów. Cameron obetnie im świadczenia socjalne?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki