Działacz PO z Warszawy SKAZANY za WULGARNY list do swojej pracownicy: CH*J JEJ KOŁO D**Y

2012-05-30 19:52

Choć trudno w to uwierzyć, to nie cytat z ulicznej pyskówki, ale z e-maila rozesłanego do współpracowników przez jednego ze stołecznych urzędników. W dodatku zaledwie wycinek pomyj, jakie wylał na swoją koleżankę z pracy. Mimo że został już skazany przez sąd za znieważenie i pomówienie, nadal pracuje w urzędzie! Koledzy zmienili mu tylko stanowisko.

Oto jacy ludzie pełnią odpowiedzialne funkcje w Polsce. Sławomir D. (56 l.), działacz PO i kierownik działu kadr i płac Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami na Pradze-Południe, w marcu 2010 roku rozesłał do pracowników urzędu e-mail, w którym zmieszał z błotem Kamilę Szelągowską, administratorkę ZGN i szefową zakładowej Solidarności.

Dlaczego? Bo ta jako przedstawicielka związkowców wystąpiła do dyrekcji ZGN o należne dozorcom wyrównania wynagrodzeń. "Je...na blać", "pie...lone stare pudło", które "należałoby utopić w szambie z innymi pisiorami (...)" - to tylko wyrywki jego twórczości.

Pani Kamila napisała skargi, gdzie tylko mogła, w tym do prokuratury, która potwierdziła, że e-mail wysłano z komputera Sławomira D. Rację przyznała jej też komisja antymobbingowa w ZGN.

Władze ZGN zamiast urzędnika zwolnić, wysłały go na płatny urlop. Nie przejęły się też tym, że 18 maja Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe uznał go za winnego znieważenia. Kilka dni po wyroku, zamiast wyrzucić urzędnika z pracy, przesunięto go na stanowisko głównego specjalisty w dziale kontroli wewnętrznej, w której może... kontrolować swoją ofiarę!

Co na to dzielnica? - To sprawa dyrektora ZGN - odpowiada krótko burmistrz Pragi-Południe Tomasz Kucharski. - Wyrok jest nieprawomocny, więc nie ma podstaw do zwolnienia - stwierdza z kolei dyrektor ZGN Janusz Gronkiewicz.

Kamila Szelągowska jest w szoku, że wyrok sądu nie wywarł na władzach dzielnicy żadnego wrażenia. - To absurd, że ten człowiek wciąż pracuje w ZGN. W dodatku, choć przesunęli go na inne stanowisko, wciąż ma kierowniczą pensję - mówi.

Sam zainteresowany, mimo ustaleń prokuratury popartych w dodatku wyrokiem sądu, uważa, że cała sprawa to kłamstwo.

- Nie napisałem tego e-maila. To prywatne rozgrywki tej pani, która mści się za to, że wykryłem, iż nie ma kompetencji do zajmowania stanowiska administratorki - tłumaczy Sławomir D. (56 l.) i zapowiada odwołanie się od nieprawomocnego jeszcze wyroku.

Fragment listu:

(…) tak zwana pani Szelągowska, przewodnicząca mojej organizacji związkowej (co mnie ku*** podkusiło do zapisania się do tego pier******a?), robi wszystkich w ch*** tylko dlatego, żeby głosami dozorców wybrano ją kolejny raz na funkcję przewodniczącej (darmozjada na pół etatu) komisji zakładowej (…).

To pie******e stare pudło należałoby utopić w szambie z innymi pisiorami. Powinna wypie****** (...). (…) I żeby nie było, że jej dobrze życzę, że niby miałaby z tego przyjemność to ch** jej koło d**y (...).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki