Jak naprawdę żył Edward Gierek? Za drzwiami ze złotą klamką

2013-08-30 9:57

Edward Gierek (+88 l.) wzbraniał się przed objęciem stanowiska I sekretarza, tłumacząc, że dobrze mu jest w Katowicach. Wkrótce miał się przekonać, że jednak może mu być lepiej. O niebo lepiej.

Mieszkał w luksusowych willach. Odprężał się w basenach ze sztucznymi falami w czasach, gdy nikt w Polsce nie słyszał nawet o jacuzzi. Za to wystrój preferował klasyczny: jeśli okładzina, to różowy marmur, a akcesoria i armatura na wysoki połysk. Stąd potem wzięły się pochodzące od domowej służby legendy o złotych klamkach. Dywany małżeństwo Gierków uwielbiało wzorzyste, więc perskie. Jeśli chodzi o malarstwo, to Gierkowie polubili płótna Wojciecha Kossaka dostarczane z Muzeum Narodowego.

Helikopterem na wczasy

Zdarzało się, że tow. Edward wracał z pracy helikopterem i lądował, jak u siebie w ogródku, przed ośrodkiem wypoczynkowym w Konewce w spalskich lasach albo w równie zalesionym Arłamowie.

>>> Tajny Cadillac Fletwood Edwarda Gierka odnaleziony - ZDJĘCIA

 

Edward Gierek nie obnosił się jednak z bogactwem. Z przywilejów korzystał cichcem, w kilku willach ukrytych przed wzrokiem przechodnia, a sezonowo podczas wakacyjnych wypadów na Krym i przyjacielskich wizyt w Rumunii, gdzie Nicolae Ceausescu lubił zabalować po polowaniu.

Niezamierzony jeż

Garnitury Gierek nosił szyte na miarę u świetnych krawców. Co do fryzury, najlepsi fryzjerzy zmagali się z nią bezskutecznie. Efekt jeża, absolutnie niezamierzony, spowodowany był wyjątkową niepodatnością włosów I sekretarza na grawitację.

Podczas gdy Polska zyskiwała kolorowe dekoracje za pieniądze pożyczone, majątek Gierka rozrastał się za pieniądze podarowane przez państwo. Według kwitów NIK zgromadzonych przez Mieczysława Moczara (prezesa NIK w latach 1971-1983), za państwowe pieniądze Gierek i jego najbliższa rodzina wznieśli co najmniej cztery wille.

Nowoczesny warzywniak

Dom w Ustroniu Zawodziu, zbudowany na początku lat 70., powstał za środki przeznaczone na budowę Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Dwie identyczne wille w Katowicach, wzniesione w 1976 roku, były przedsięwzięciem, na które komitetu budowy podobnego parku nie byłoby stać. Koszty kolejnej wypasionej willi, w Stańcówce, w przeważającej części pokrył Kombinat Rolno-Spożywczy w Szczekocinach.

>>> Marzenie Edwarda Gierka: Polska bomba atomowa

Dodatkiem do katowickich willi była supernowoczesna szklarnia, zdalnie obsługiwana przez urządzenia z drugiej strefy dewizowej. W 1981 roku były pierwszy sekretarz - już po swoim upadku i internowaniu - musiał się z tego tłumaczyć przed partyjną komisją Tadeusza Grabskiego. - Ja z tego warzywniaka nigdy nie korzystałem. Na cholerę mi on, towarzysze? - pytał.

Ostrożny wobec Kościoła

Po tym jak Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, stosunki państwo - Kościół uległy znacznej poprawie. Biskupi chwalili Gierka za otwartość i ważenie słów w kwestiach wiary. Jan Paweł II był zdania, że towarzysz Gierek to postać pozytywna. "Polska jest krajem chrześcijańskim i władza państwowa winna to szanować'' - te słowa Gierka "kupiły" purpuratów. Odbywał liczne rozmowy z prymasem Wyszyńskim. Ostatni raz spotkali się w Klarysewie tuż przed wydarzeniami sierpniowymi. Prymas liczył, że Gierek wprowadzi zmiany zadowalające robotników, Gierek miał nadzieję, że Wyszyński powstrzyma strajki. Przeliczyli się obaj.

Nieseksowne pocałunki

Relacje Gierka z Leonidem Breżniewem były więcej niż ciepłe. Mieli okazję poznać się bliżej podczas wakacji na Krymie. Nie mają jednak racji obserwatorzy mowy ciała uznający, że stosunek obu panów był niemal erotyczny. Nic podobnego. Pocałunki w usta, nowa świecka tradycja wprowadzona w obozie socjalistycznym właśnie przez Breżniewa, który nie wiedzieć czemu lubił się przyssać do tych, których na co dzień wysysał, nie miała nic wspólnego z seksem. Niektórzy się oburzali, że towarzysz Leonid ma żonę i córkę, a mimo to publicznie i śmiało poczyna sobie z pierwszym sekretarzem z Polski. Wycofywali się jednak z nikczemnych oskarżeń, widząc, że równie mocno i mokro Breżniew całuje innych towarzyszy.

Tajny cadillac wodza PRL

Na wypadek gdyby lud przestał być wyrozumiały i zaczął być mściwy, na Gierka czekał opancerzony amerykański cadillac fleetwood z umieszczoną w bagażniku skrytką, kupiony za oceanem za 100 tys. dolarów. Stylizowani na Amerykanów kierowcy od 1978 roku nieprzerwanie pełnili przy nim dyżury na wypadek konieczności zapełnienia bagażnika. Niepotrzebnie. Tak przynajmniej głosi legenda. Współpracownik Gierka prof. Paweł Bożyk przekonuje cały czas, że nie należy w nią wierzyć.

Już Jutro Cesarzowa Stasia - Czy żona Gierka latała do fryzjera do Paryża?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki