Pacjenci marzną w szpitalu

2009-10-13 6:00

Mam grubą podkoszulkę, piżamę i skarpety. Leżę na oddziale wewnętrznym od kilku dni i trzęsę się z zimna jak galareta - żali się Mieczysław Borgulat (79 l.), pacjent szpitala w Kłobucku (woj. śląskie).

W placówce marzną nie tylko pacjenci, ale i personel. A wszystko przez idiotyczny remont. Niedawno ekipa budowlana wymontowała z sal i korytarzy kaloryfery. Na czterdziestu salach leżą ubrani w grube skarpety i poprzykrywani dodatkowymi kocami chorzy.

- To granda, żeby teraz, a nie w wakacje naprawiać ogrzewanie. Za kilka dni na dworze ma być bardzo zimno, chyba tu zamarzniemy - bulwersuje się jeden z przemarzniętych pracowników szpitala. Dyrektor kłobuckiego ZOZ-u tłumaczy, że to wszystko przez harmonogramy i bezradnie rozkłada ręce. - Te tak ułożyły się firmom, że nie można było ich poprzesuwać - wyjaśnia dyrektor Marian Nowak. - To kompleksowa wymiana całej sieci ciepłowniczej, łącznie z kotłownią. Liczymy na łaskawszą pogodę. Chcemy też przyspieszyć prace i podłączyć jak najszybciej nowe grzejniki. Ich wymiana jest już na ukończeniu. Zresztą sezon grzewczy zaczyna się od 15 października - mówi Nowak. W poradniach personel i pacjenci przyjmowani są przy włączonych grzejnikach elektrycznych. - W szpitalu nie da się tak dogrzewać. W okresie wakacyjnym remont nie był możliwy, wszystko przez procedury przetargowe, a te trwały zbyt długo w starostwie i dlatego tak wypadł ten termin - przekonuje dyrektor. A przemarzniętych chorych tylko diabli biorą, gdy słyszą takie tłumaczenie.

Sprawdź, czego możesz wymagać od lekarzy?

Odmówiono ci leczenia? Zaproponowano badania lub rehabilitację dopiero za kilka miesięcy? A może w szpitalu kazano ci płacić za leki? Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, że jako pacjent zostałeś źle potraktowany, zadzwoń do nas dziś w godz. 10-11 pod nr tel. 22 515-93-63. W naszej redakcji będzie gościć nowy rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska (52 l.), która odpowie na pytania Czytelników. A w ramach naszej akcji przedstawiamy kolejne prawa pacjenta. Niektóre są bardzo oczywiste, jak to, by lekarz mówił do nas zrozumiałym językiem, i by podczas badania nie było nikogo postronnego w gabinecie. Masz też prawo do otrzymania dokumentacji medycznej (za opłatą) oraz do wyrażenia zgody na leczenie. Pamiętaj też, że jako pacjent możesz żądać i wymagać właściwej opieki.

Żeby zapisać się do lekarza, muszę wstawać o świcie i stać, aż otworzą drzwi. Słyszałam, że przychodnia ma obowiązek zapisać na wizytę przez telefon. Czy to prawda?

- Oczywiście. Każdy pacjent może umówić się do lekarza osobiście lub telefonicznie. Może też zrobić to za niego osoba trzecia. Jeśli w rejestracji ktoś ma wątpliwości, proszę zacytować rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 13 maja 2008 r. (DzU z 2008 r. nr 81, poz. 484).

Mój lekarz jest bardzo szybki. Zanim się wejdzie do gabinetu, już trzeba wychodzić. On tłumaczy, że ma dużo chorych, a ja się czuję spławiony. Czy to prawda, że lekarz ma obowiązek przeznaczyć na każdego pacjenta 15 minut?

- Narodowy Fundusz Zdrowia wymaga, aby wizyta u specjalisty trwała ok. 15-20 minut. Ale nie ma na razie przepisów określających, ile ma trwać wizyta u lekarza rodzinnego. Ostatnio lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego naciskają na władze NFZ, aby w kontraktach mieli zapisane, że na jednego pacjenta powinni przeznaczyć nie mniej niż 15 minut.

Nie podoba mi się mój lekarz rodzinny, jest ponurym milczkiem i nigdy go nie ma, bo sam choruje. Chcę zmienić poradnię. Czy trzeba za to płacić?

- W ciągu roku kalendarzowego można zmienić lekarza maksymalnie dwa razy. Pacjenci nie płacą wówczas nic. Trzecia zmiana i każda kolejna kosztuje już 80 złotych. Nie płacimy jednak nic, jeśli zmieniliśmy adres bądź lekarz przestał pracować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki