Palisz e-papierosy? Uważaj! Tego o nich jeszcze nie wiesz

2013-06-26 14:32

Od kilku lat coraz popularniejsze w naszym kraju stają się e-papierosy i e-fajki. Ich producenci zachwalają: są zdecydowanie mniej szkodliwe niż zwykłe papierosy, nie uzależniają, a wręcz pomagają palaczom uciec od nałogu, nie powodują ryzyka biernego palenia. Sprawdźmy zatem, które z zalet e-papierosów są prawdą, a które to tylko zwykły chwyt marketingowy.

Jak podaje portal "natemat.pl" e-papierosy wcale nie są wynalazkiem ostatnich kilku lat. Opatentowano je już w latach 60-tych XX wieku, ale wówczas zupełnie się nie przyjęły. W latach 90-tych koncerny tytoniowe pracowały nad kolejnymi prototypami oraz pojawił się projekt e-fajki. W Polsce moda na e-palenie rozkwitła około 2009-2010 roku, między innymi poprzez kolejne zakazy dotyczące palenia w miejscach publicznych. E-papierosy wydawały się być idealną odpowiedzią na te zakazy, a ich użytkownicy jako dodatkową zaletę wymieniają różne niestandardowe aromaty - owocowe, ziołowe, imitujące smak napojów (kawa, czekolada), czy też nawet przypominające smak alkoholi. Dodatkową motywacją w wymianie tradycyjnych papierosów na ich elektroniczne zamienniki jest cena. Jak twierdzą palacze rocznie można w ten sposób zaoszczędzić nawet kilka tysięcy złotych.

>>> Koniec e-papierosów

Jednak co z licznymi wątpliwościami w sprawie innych zalet tego produktu? Na początku rozwiejmy największy mit: e-papierosy są zupełnie nieszkodliwe. Członkowie Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych przygotowali projekt nowych przepisów, w którym domagają się, by e-papierosy były potraktowane na równi z tradycyjnymi papierosami. Ich projekt zmian parę miesięcy temu trafił do Ministerstwa Zdrowia. Zresztą już od jakiegoś czasu lawinowo przybywa miejsc w których e-papierosy także są zabronione: komunikacja miejska, kina, szkoły. Wg autorów zmian wszystko przez zawartą w elektronicznych papierosach nikotynę, która jest substancją silnie uzależniającą.

Co z biernym e-paleniem?

Tym samym upadł drugi mit o braku właściwości uzależniających elektronicznych papierosów. Poprzez wspomnianą nikotynę uzależniają one tak samo jak standardowe wyroby tytoniowe. Wielu palaczy tłumaczy się też, że stosują e-papierosy jako środek zastępczy, który pozwoli im całkowicie rzucić palenie. Zdaniem ekspertów taka zamiana wcale nie pomoże uciec od nałogu: - Elektroniczne papierosy mogą zawierać dwukrotnie większą dawkę nikotyny niż np. popularny w terapii antynikotynowej inhalator. Nawet w tych reklamowanych jako "beznikotynowe" albo "mentolowe" znajdują się spore dawki szkodliwej nikotyny.

Producenci zapewniają, iż e-papierosy palone w miejscach publicznych praktycznie nie powodują problemu biernego palenia. Z tym argumentem można się zgodzić, ale częściowo. Jak tłumaczą fachowcy przy spalaniu tytoniu powstaje silnie rakotwórcza substancja nitrozoamina, której szkodliwość jest oczywista. Niektórzy producenci e-papierosów dodają do wkładów podobną esencję, która potem wydychana jest przez użytkownika w postaci pary wodnej. Ryzyko zachorowania biernych palaczy jest mniejsze niż w przypadku standardowych papierosów, ale większe niż gdyby pary z e-papierosa w ogóle nie wdychali.

Skrajnie różne opinie lekarzy

I na koniec ostatni z argumentów przedstawiany przez palaczy elektronicznych wyrobów: e-papierosy są o wiele mniej szkodliwe dla zdrowia niż zwyczajne papierosy. I tutaj mamy problem, gdyż nawet lekarze są podzieleni w tej kwestii. W "Dzienniku Polskim" doktor Rafał Babiak mówi: - E-papierosy są groźniejsze, bo w wydychanym dymie są o wiele mniejsze cząsteczki niż w dymie z tradycyjnego papierosa. Jest tam nikotyna, która przenika głęboko do organizmu i trwale uzależnia. Dym z e-papierosa jest mniej widoczny, ale właśnie za sprawą wielkości drobin. A substancji szkodliwych zawartych w nim, np. smakowych, które przy podgrzaniu są szkodliwe, jest podobnie dużo jak w tradycyjnych wyrobach tytoniowych.

Z kolei profesor Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, na podstawie swoich badań, przedstawia w "Rzeczpospolitej" zupełnie inną opinię. Wg niego ilość toksycznych związków w papierosach elektronicznych jest mniejsza, niż w dymie tradycyjnego papierosa. A ilość nikotyny dostającej się do płuc użytkownika papierosów elektronicznych jest około pięciokrotnie niższa, niż w przypadku zwykłego papierosa. Nie ulega też wątpliwości, że w porównaniu do zwykłych papierosów, ich elektroniczny odpowiednik zawiera zdecydowanie mniej związków chemicznych.

Z podobnymi tezami nie zgadza się dr Babiak: - Nie ma żadnych wiarygodnych badań co do nieszkodliwości e-papierosów, bo to nowinka i musi minąć trochę czasu, by zaobserwować efekty ich palenia. Co więcej, znam opracowanie z Grecji, które dowodzi, że e-papierosy są o wiele bardziej szkodliwe dla zdrowia niż zwykłe przez zawartą w nich dużą ilość nikotyny, która głęboko wnika w organizm - kończy doktor.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki