- 23 listopada przy ulicy Brzechwy w Fordonie (Bydgoszcz) trzej mężczyźni brutalnie pobili i okaleczyli 38-latka w mieszkaniu na parterze.
- Mężczyzna wybiegł z mieszkania i został znaleziony nagi i nieprzytomny przed budynkiem.
- 38-latek zmarł we wtorek rano w szpitalu, a zatrzymani mężczyźni trafili na trzy miesiące do aresztu.
- Prokuratura zapowiada zmianę zarzutów po sekcji zwłok, a śledczy analizują wszystkie możliwe wątki sprawy.
Przed jednym z bloków przy ulicy Brzechwy w bydgoskim Fordonie pali się znicz. To tu w niedzielę, 23 listopada rozegrał się dramat, który wstrząsnął mieszkańcami okolicy. Z ustaleń prokuratury wynika, że w mieszkaniu na parterze trzech mężczyzn miało okrutnie pobić i okaleczyć 38-latka. Ciężko ranny wybiegł z lokalu i upadł przed budynkiem, gdzie znaleziono go nagiego i nieprzytomnego. Wkrótce w ręce funkcjonariuszy trafił trzeci podejrzany.
Mężczyznę przewieziono do szpitala w Bydgoszczy. Lekarze walczyli o jego życie przez kilkadziesiąt godzin, jednak we wtorek nad ranem – 27 listopada – zmarł.
Zatrzymani mężczyźni decyzją sądu trafili na trzy miesiące do aresztu. Na razie usłyszeli zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ale prokuratura zapowiada, że po sekcji zwłok zarzuty mogą zostać zmienione. Kiedy to nastąpi – jeszcze nie wiadomo. Mieszkańcy Fordonu dobrze kojarzą właściciela feralnego mieszkania.
– Chodził z groźnym psem, mieszkanie odziedziczył po matce. Różni ludzie się tam schodzili – mówią sąsiedzi, którzy nie mają o nim najlepszej opinii.
W okolicy pojawiły się plotki o motywie ataku, jednak jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, 38-latek nie figurował w policyjnych kartotekach w sprawach dotyczących przestępstw seksualnych. Śledczy analizują wszystkie możliwe wątki. Dochodzenie trwa.