- Tragiczny wypadek na przejeździe kolejowym w Gronówku zakończył się śmiercią dwóch osób.
- Kierowca kampera zignorował znak STOP, wjeżdżając pod pociąg Intercity.
- Mężczyzna zmarł w szpitalu, co skutkowało umorzeniem śledztwa.
- Sprawdź, dlaczego czujność na przejazdach kolejowych jest kluczowa dla bezpieczeństwa!
Według ustaleń policji i prokuratury, to właśnie 67-letni kierowca kampera nie zachował ostrożności przed przejazdem kategorii D w Gronówku. Jak przypominały w rozmowie z „Nowościami” służby, mężczyzna nie zwolnił przed znakiem STOP, ignorując obowiązek zatrzymania się i upewnienia, że tor jest wolny. W efekcie wjechał wprost pod nadjeżdżający pociąg Intercity relacji Olsztyn–Bydgoszcz. Do tragedii doszło 17 sierpnia 2025 roku.
Pojazd pary z Rybnika został kompletnie zmiażdżony. 67-letnia kobieta zginęła na miejscu, natomiast kierowca w stanie bardzo ciężkim trafił do szpitala w Grudziądzu. Jak przypomina źródło, „Nowości” we wrześniu informowały, że trwa dramatyczna walka o jego życie – przesłuchanie było niemożliwe.
Dziś wiadomo, że mężczyzna nigdy nie opowie, co działo się w ostatnich minutach jazdy.
– Ten 67-letni mężczyzna zmarł w grudziądzkim szpitalu. Wykonano sekcję. Przyczyną były wielonarządowe obrażenia ciała, powstałe wskutek wypadku na przejeździe kolejowym w Gronówku – przekazuje „Nowościom” prokurator Joanna Becińska, kierująca Prokuraturą Rejonową Toruń Wschód.
Wobec jego śmierci śledztwo zostało umorzone.
– Zapadła decyzja o jego umorzeniu z uwagi na zgon sprawcy wypadku – dodała prokurator.
Gdyby pan Mieczysław przeżył, musiałby odpowiadać za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym – przestępstwo z art. 177 §2 Kodeksu karnego, zagrożone karą do 8 lat więzienia.
Rodzina mężczyzny żegnała go w Rybniku, gdzie został pochowany tuż przed kolejnymi urodzinami. Jak podkreślają śledczy, tragedia powinna być przestrogą dla każdego kierowcy.
Fakty techniczne dotyczące przejazdu w Gronówku nie pozostawiają wątpliwości. To przejazd niestrzeżony, ale odpowiednio oznakowany – krzyż Świętego Andrzeja, znak STOP, dobra widoczność, brak przeszkód.
– Należało przed nim zwolnić, zwrócić uwagę na znak STOP. Wstępne ustalenia są takie, że ten kierowca tego nie uczynił – mówiła „Nowościom” prokurator Joanna Kordzińska, która pracowała na miejscu zdarzenia.
Zabezpieczony monitoring z kabiny maszynisty potwierdza, że pociąg dawał sygnały dźwiękowe zgodnie z procedurami.
Kamper w zderzeniu z rozpędzonym składem nie miał żadnych szans. Jak podkreślają służby, czujność na przejazdach kolejowych bywa dosłownie „na wagę życia”.