Na zalaną ze wszech stron wysepkę nie ma dostępu, więc zwierzaki harcują tam do woli. A pod osłoną nocy, przeprawiają się na suchy ląd siejąc spustoszenie w parkowym drzewostanie. - Rzeczywiście na wyspie zadomowiła się bobrza rodzina - potwierdza dyrektor muzeum Andrzej Kirmiel. Ślady nocnych wypraw znaczą ponadgryzane kilkudziesięcioletnie drzewa.
i
Aby powstrzymać inwazję muzealnicy musieli wyłożyć kasę na... siatkę, którą opletli pnie drzew. To powstrzymało drzewożerne futrzaki. Przynajmniej na razie, bo nikt nie złudzeń, że wojna o panowanie na zamku jeszcze się nie skończyła. Przewagę mają bobry, bowiem w odróżnieniu od muzealników są pod ścisłą ochroną.