Kalisz. Opiekunki chorych na COVID-19 wymieniały się zużytymi maseczkami jednorazowymi! To się musiało ŹLE skończyć

2020-06-04 9:26

Po proteście pracowników Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu, którzy domagają się wyrzucenia dyrektorki placówki, która miała ich narazić wszystkich na śmiertelne niebezpieczeństwo przez zlekceważenie zagrożenia koronawirusowego Halina Szalska odpiera zarzuty. Mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Jest to nagonka związków zawodowych - twierdzi jej adwokat Zbigniew Kruger. Tymczasem na jaw wychodzą nowe, przerażające fakty!

Sytuacja w DPS w Kaliszu zaczęła być ciężka na początku kwietnia. COVID-19 stwierdzono u kilku pracowników. Niestety zakażenia poszły lawinowo. Najciężej chorych pensjonariuszy ewakuowało w trzech turach wojsko. Niektórzy trafiali do szpitala zakaźnego w Wolicy k. Kalisza, żeby ich nie narażać na dłuższą podróż, ale niektórzy musieli też jechać do oddalonego o ponad 100 kilometrów Poznania. Był strach, łzy, niepewność. Staruszkowie pytali swoich opiekunów, dokąd jadą, nie chcieli opuszczać swoich łóżek. Wielu z nich już nigdy nie wróciło do DPS-u. 

CZYTAJ: Kalisz: Nazywała koronawirusa PRZEZIĘBIENIEM. Pracownicy chcą jej odejścia. Protest pod DPS-em [ZDJĘCIA]

Niestety epidemia skończyła się tam tragicznie. Zmarło 41 osób. Zdaniem pracowników można było tego uniknąć! - Niestety pani dyrektor mówiła, że koronawirus to przeziębienie i sama wchodziła do osób, które przyjechały z zamkniętych przez COVID-19 szpitalnych oddziałów bez rękawiczek i maseczki - opisują pracownicy DPS. Lista zarzutów jest naprawdę długa. - Nie dostałyśmy maseczek ochronnych. Musiałyśmy wymieniać się maseczkami jednorazowymi - mówi Elżbieta Prus, która w ośrodku pracuje już kilkanaście lat. Gdy jedna opiekunka miała przerwę, oddawała swoją maseczkę, która szła do łóżka pacjenta. Pracownice twierdzą, że dyrektorka lekceważyła informację o pierwszych objawach zarażenia. A gdy już zaraza szalała po Polsce, kazała pracownikom i pensjonariuszom wychodzić na WSPÓLNE spacery. - Dziwiło nas to, bo zalecenia były takie, żeby odwoływać wszystkie zajęcia grupowe, tymczasem my miałyśmy wchodzić z chorymi na spacery i to nawet, gdy na zewnątrz była fatalna pogoda - wylicza Prus. Chorzy marzli, ale… spacerowali.

Dyrektorka Halina Szalska odpiera wszystkie zarzuty! - Są one niesprawiedliwe - mówi ustami swojego pełnomocnika. Sama na rozmowę czasu nie znalazła. - Było odkażanie klamek, były stroje ochronne, pomieszczenia były ozonowane - mówi mec. Kruger. - Owszem, pani dyrektor ozonowała, ale tylko swoje biuro - twierdzą pracownicy, którzy nie chcą, by dyrektorka zarządzała już placówką.  Szalska jednak ustępować nie chce. - Ratowała zdrowie pensjonariuszy - mówi jej adwokat i dodaje, że to nie ona lekceważyła chorobę, ale robił to… SANEPID. A ona sama zachorowała na COVID-19 i poszła na kwarantannę i zwolnienie lekarskie.

Kto, kiedy i jak faktycznie zlekceważył koronawirusa? Na to pytanie odpowiadają już kaliscy śledczy. W DPS została już zabezpieczona dokumentacja medyczna.

Protest pracowników Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki