Pobił i zadźgał 28-latka

i

Autor: niekverlaan/cc0/pixabay Zabił, ale ciała NIE MA! "Nie mam dziecka i nie możemy go pochować

Pobił i zadźgał nożem NA ŚMIERĆ, ale ciała NIE MA! "Nie mam dziecka i nie możemy go pochować"

2020-02-20 15:30

W kieleckim sądzie zapadł wyrok w sprawie Łukasza K., który odpowiadał za zabójstwo 28-letniego Radosława. Ciała młodego mężczyzny nigdy nie odnaleziono, a zrozpaczona matka nie mogła pochować ukochanego syna. Oskarżony spędzi w więzieniu 12,5 roku, ale ostatecznie nie odpowiadał za zabójstwo, lecz za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Rodzina ofiary zamierza się odwoływać od wyroku.

Spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała skutkujących śmiercią - tak ostatecznie sąd zakwalifikował czyn, do którego dopuścił się w 2017 roku Łukasz K. Na ławie oskarżonych oprócz niego zasiadł jeszcze Miłosz M., sąd zarzucał mu udział w pobiciu, nieudzielenie pomocy pokrzywdzonemu i utrudnianie postępowania karnego. Mężczyzna spędzi 2,5 roku w więzieniu. 28-letni Radosław najpierw został ciężko pobity, potem oskarżony zadał mu ciosy nożem w udo. Pchnięcie okazało się śmiertelne dla 28-latka.

Ciała młodego mężczyzny, ku rozpaczy rodziny, nigdy nie udało się odnaleźć. Sąd jednak nie miał wątpliwości co do tego, że ofiara Łukasza K. nie żyje. Motywem pobicia były podejrzenia Łukasza K., że Radosław założył mu podsłuch na telefonie.

Rodzina Radosława po raz ostatni widziała mężczyznę w Wielkanoc 2017 r. Mama zmarłego słyszała, jak 28-latek po raz ostatni zamknął drzwi od domu. Mężczyzna opuścił swoje mieszkanie około godziny 1:00 w nocy.

Rano okazało się, że Radosław nie wrócił na noc. Początkowo nie wzbudziło to nerwowości wśród domowników, 28-latkowi zdarzało się bowiem nocować poza domem. Prawda okazała się wstrząsająca.

Miłosz M. i Łukasz K. porwali 28-latka i wywieźli do garażu na peryferiach Skarżyska-Kamiennej. Tam rozpoczęła się agonia Radosława. Mężczyzna był bity i kopany po twarzy, uderzany łopatą po ciele, w pewnym momencie Łukasz K. wyciągnął nóż i zadał kilka ciosów w okolice uda Radosławowi.

Sąd uznał jednak, że napastnik nie zamierzał pozbawić życia swojej ofiary, wspólnie z kompanem wsadzili wykrwawiającego się mężczyznę do samochodu i zamierzali odwieźć do szpitala. Po chwili zdali sobie sprawę, że 28-latek w tajemniczych okolicznościach zniknął z auta. Od tej pory nie widziano go już nigdy. W ocenie sądu Radek zmarł w ciągu godziny od śmiertelnego ciosu.

Skład sędziowski ostatecznie uznał, że oskarżony będzie odpowiadał za spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała skutkujących śmiercią. W czwartek, 20 lutego, mężczyzna usłyszał wyrok 12,5 roku pozbawienia wolności. Z orzeczenia nie jest zadowolona pogrążona w żałobie matka Radosława.

- Prawdopodobnie będziemy składać apelację, jednak dla mnie najważniejsze jest to, że nie mam dziecka i nie możemy go z rodziną pochować - mówi cytowana przez Radio Kielce matka ofiary.

Po dokonaniu zbrodni Łukasz K. ukrywał się przez jakiś czas. Kiedy został zatrzymany usiłował uciec w spektakularny sposób z budynku prokuratury, a później kolejny raz z budynku sądu. Został jednak skutecznie powstrzymany, a teraz powinien przyzwyczaić się do więziennych murów i krat na długie 12,5 roku.

Agent Tomek doprowadzony do sądu w Białymstoku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki