Amelka i Sebastianek wypadli z okna na 9. piętrze. Ważny krok prokuratury [ZDJĘCIA]

2020-11-23 9:29

Amelka (+4 l.) i Sebastian (+5 l.) wypadli z okna mieszkania na 9. piętrze wieżowca w Koszalinie (Zachodniopomorskie). Rodzeństwo zginęło na miejscu. Ta tragedia wstrząsnęła nie tylko najbliższymi sąsiadami rodziny. Ludzie pytali, jak to się mogło stać i kto tu zawinił? Prokuratura, która w tej sprawie prowadziła śledztwo, uznała, że śmierć dzieci to był nieszczęśliwy wypadek.

Dramat wydarzył się 30 czerwca 2020 r. wieczorem w Koszalinie. Rodzeństwo – Amelka (+4 l.) i Sebastian (+5 l.) – wypadli z okna mieszkania na 9. piętrze wieżowca przy ul. Władysława IV. Prokuratura rejonowa prowadziła śledztwo dotyczące narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dzieci przez ich matkę.

- Ustalenia pozwoliły uznać, że nie doszło do popełnienia przestępstwa. Śmierć dzieci to był nieszczęśliwy wypadek. Tu nie było błędu w opiece. Śledztwo zostało umorzone – mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Tragedia w Koszalinie. Rodzeństwo wypadło z 9. piętra! Dzieci zginęły na miejscu

Matka była w mieszkaniu z czworgiem dzieci. Starsze dzieci - Amelka i Sebastian – były już w swoim pokoju gotowe do snu, dwuletnie kobieta wsadziła do łóżeczka ze szczebelkami, a najmłodszym zajęła się w kuchni. Musiała je jeszcze przewinąć i nakarmić. Z ustaleń śledztwa wynika, że nie miała wiedzy, że jej najstarsze pociechy potrafią już wspiąć się na parapet, złapać za klamkę w oknie. A właśnie to zrobiła Amelka, która wypadła jako pierwsza. Chwilę po niej wypadł Sebastian, który najprawdopodobniej wychylił się za bardzo w poszukiwaniu siostry. Matka dzieci miała wejść do ich pokoju właśnie wtedy, gdy jej syn wypadał przez okno.

Nieżyjące dzieci, których ciała leżały przed budynkiem, jako jeden z pierwszych zobaczył partner ich mamy. Wracał z pracy. W śledztwie miał zeznać, że dzień może dwa przed tragedią przyłapał Amelkę jak wchodzi na parapet, kazał jej zejść i powiedział, że nie wolno tak robić. Wiedzą na temat zachowania dziewczynki nie podzielił się jednak z jej mamą. Sądził, że grzeczna Amelka go posłucha.

Matka dzieci i jej partner po dramatycznym zdarzeniu zostali przebadani na obecność alkoholu w ich organizmie. Byli trzeźwi.

Rodzina do wynajmowanego mieszkania na 9. piętrze wieżowca przy ul. Władysława IV wprowadziła się na pół roku przed tragedią. Nie było tu policyjnych interwencji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki