Maleńki Szymuś jest już w objęciach aniołów. W sądzie trwa walka o odszkodowanie od miasta Białogard

i

Autor: DOMIN Maleńki Szymuś jest już w objęciach aniołów. W sądzie trwa walka o odszkodowanie od miasta Białogard

Maleńki Szymuś jest już w objęciach aniołów. W sądzie trwa walka o niemal pół miliona złotych odszkodowania

Śmierć zabrała maleńkiego Szymonka zbyt szybko. W ciepły, słoneczny dzień pięcioletni chłopczyk bawił się przed swoim domem. Przez okno obserwował go tatuś, Krzysztof Stąporowski. Nagle chłopczyk zniknął mu z oczu. Tata natychmiast wybiegł go szukać. Znalazł swoje małe szczęście w nieczynnej studzience kanalizacyjnej. I choć reanimował go, Szymuś umarł. W środę, 26 maja, w Dzień Matki, przed sądem rozpoczął się proces o odszkodowanie o łącznej wysokości 400 tysięcy złotych za śmierć Szymonka. Jego rodzice chcą, by miasto Białogard zapłaciło za śmierć ich ukochanego synka. To nie jest pierwsza sprawa, która trafiła do sądu. Przez wiele lat toczył się proces przeciw Ewelinie S., która jest naczelniczką wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej w Białogardzie. W środę, 28 kwietnia, w Sądzie Okręgowym w Koszalinie w apelacji zapadł wyrok, który złamał serce tatusia Szymonka. "Za śmierć naszego dziecka już nikt nie odpowie" płakał po wyroku na sądowym korytarzu pan Krzysztof.

Ten dzień nie miał się niczym różnić od innych tego lata. Dramat rozegrał się 21 czerwca 2017 roku. Zaledwie pięcioletni Szymonek bawił się, jak inne dzieci z osiedla domków jednorodzinnych w Białogardzie, przed swoim domem. Przez okno obserwował go tatuś, Krzysztof Stąporowski. Nagle chłopczyk zniknął mu z oczu. Tata natychmiast wybiegł go szukać. Znalazł swoje małe szczęście w nieczynnej studzience kanalizacyjnej. Choć mężczyzna usiłował ratować malca i reanimować go, Szymuś umarł. Przed sądem przez lata toczyła się sprawa przeciw Ewelinie S., która od 1 czerwca 2011 r. jest naczelniczką wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej białogardzkiego magistratu. W środę, 28 kwietnia, w Sądzie Okręgowym w Koszalinie w apelacji zapadł wyrok, który złamał serce tatusia Szymonka. "Za śmierć naszego dziecka już nikt nie odpowie" płakał wtedy na sądowym korytarzu pan Krzysztof.

Spis treści

  1. Szymonek utopił się w studzience. Tata walczy o odszkodowanie
  2. Szymek nie żyje. Miasto milczy, jak zaklęte
  3. Śmierć maleńkiego Szymka z Białogardu. Ruszyła sądowa machina

Szymonek utopił się w studzience. Tata walczy o odszkodowanie

Na sądową wokandę 26 maja, w Dzień Matki, ponownie trafiła sprawa śmierci Szymonka z Białogardu. Po wyroku uniewinniającym Ewelinę S., mama i tata Szymka wystąpili na drodze cywilnej o odszkodowanie, które miałoby wypłacić miasto Białogard.

Prawnicy z Kancelarii Radców Prawnych Wojciech Jankowski i Piotr Kajszczak reprezentujący rodziców Szymonka w ich imieniu chcą wypłaty odszkodowania w wysokości 400 tysięcy złotych. Sprawę w Sadzie Okręgowym w Koszalinie w wydziale cywilnym prowadzi sędzia Piotr Walenciak.

Zobacz koniecznie: Maleńki Szymek nie żyje. Tatuś zalewa się łzami: "Za śmierć naszego dziecka już nikt nie odpowie". Wyrok zapadł

Przed sądem zeznawał policjant, który był na miejscu tuż po tym, gdy doszło do tragicznej śmierci Szymonka. Jego zeznania wywołały na twarzy Krzysztofa Stąporowskiego ból i rozpacz. Wspomnienie tamtych dramatycznych chwil do dziś łamie mu serce.

- Nie ukrywam, troszkę czasu upłynęło – mówił policjant. - Z tego co pamiętam, to pierwszą rzecz, jaką zauważyłem, to pana Stąporowskiego, który trzymał synka. Nie ukrywam, że w początkowej chwili miałem problem ze zlokalizowaniem tej studzienki. Dopiero ktoś tam obecny na miejscu wskazał mi gdzie to jest. Okazało się, że stałem dwa metry od niej, ponieważ była zarośnięta.

Radca prawny reprezentujący rodziców tragicznie zmarłego Szymka w trakcie rozprawy zapytał zeznającego policjanta o to, czy owa studzienka była tak zarośnięta i niewidoczna, że sam policjant mógłby jej nie zauważyć i do niej wpaść.

- W moim mniemaniu nie zachowując ostrożności to mogłoby się tak zdarzyć.

Tata Szymonka w przerwie rozprawy nie krył łez rozpaczy i smutku. W rozmowie z Super Expressem powiedział, że wraz z żoną walczą o odszkodowanie od miasta Białogard za wyrządzone krzywdy, których doznali przez miasto.

Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć.

- Nasze dziecko zginęło przez zaniedbania miasta i ewidentny brak zrobienia porządku z kanalizacją po przebudowie – mówił Krzysztof Stąporowski. - Konsekwencją była śmierć naszego dziecka. Wiadomo, że żadne pieniądze nie zwrócą życia naszemu dziecku, ale niestety są potrzebne, bo nasze życie się zmieniło w koszmar – powiedział płacząc i dodał: - To może w jakimś sensie pomóc.

Szymek nie żyje. Miasto milczy, jak zaklęte

- Czy ktoś was przeprosił ze strony miasta? - zapytał nasz reporter tatę Szymka.

- Nie, nigdy nikt nie próbował się z nami kontaktować, przeprosić. Nikt nam nie udzielał pomocy. Od samego początku miasto zachowywało się, jakby nie miało z tym nic wspólnego - powiedział pan Krzysztof.

Do prokuratury ponownie trafi zawiadomienie o wszczęciu postępowania przygotowawczego przeciw przedstawicielom miasta Białogard. To efekt pisemnego uzasadnienia wyroku, który zapadł 28 kwietnia, w Sądzie Okręgowym w Koszalinie.

- Otrzymaliśmy uzasadnienie wyroku z Sądu Drugiej Instancji, Sądu Okręgowego w Koszalinie, w sprawie karnej dotyczącej oskarżenia przez prokuraturę jednej z urzędniczek z Urzędu Miasta Białogard, gdzie została ona uniewinniona – powiedział radca prawny Piotr Kajszczak. - W uzasadnieniu tego wyroku Sąd Okręgowy w Koszalinie bardzo kategorycznie wskazał, że wyłączną winę za skutek w postaci śmierci Szymona ponosi Miasto Białogard. Wskazał też jakie błędy prokuratura na chwilę obecną popełniła stawiając zarzuty tej urzędniczce, a nie szeregu innym osób, które zostały przez Sąd Okręgowy w tym uzasadnieniu wymienione jako te, które w ocenie sądu odpowiedzialność powinny ponosić. W konsekwencji czego dalszym tutaj krokiem z naszej strony będzie złożenie na podstawie właśnie tego uzasadnienia wyroku sądu zawiadomienia do prokuratury o wszczęciu postępowania przygotowawczego przeciw tym osobom.

Zarówno tata Szymka, jak i jego obrońca nie kryją, że sprawa nie trafiłabym do sądu, gdyby przedstawiciele miasta chcieli z nimi rozmawiać.

Śmierć maleńkiego Szymka z Białogardu. Ruszyła sądowa machina

Życie rodziny Stąporowskich z Białogardu nie różniło się praktycznie niczym od życia wielu innych rodzin. Mieli dom, wspaniałego synka. To, co wydarzyło się 21 czerwca 2017 roku w letni, słoneczny dzień już na zawsze pozostanie w pamięci Magdaleny i Krzysztofa. Śmierć brutalne wyrwała im z ramion synka, 5-letniego Szymonka. Chłopczyk wpadł do niezabezpieczonej studzienki nieczynnej kanalizacji deszczowej. Jego tata, rzucił się na pomoc maluszkowi. Reanimował go aż do przyjazdu pogotowia. Niestety Szymuś zmarł.

Ruszyła sądowa machina. Rodzina Stąporowskich nie potrafiła odnaleźć się w nowej, koszmarnej rzeczywistości. To, co ich spotkało poruszyło prawników z Kancelarii Radców Prawnych Wojciech Jankowski i Piotr Kajszczak. To właśnie oni zaoferowali rodzicom Szymonka pomoc i reprezentowali ich w sądzie pro bono.

Śmierć Szymonka. Jego rodzina przeżywa każdego dnia stratę maluszka

Poznaj szczegóły tej sprawy. Przeczytaj całą historię sądowych batalii rodziny Szymonka z Białogardu: Maleńki Szymek nie żyje. Tatuś zalewa się łzami: "Za śmierć naszego dziecka już nikt nie odpowie". Wyrok zapadł

Sonda
Czy w twoim mieście widziałeś niezabezpieczone studzienki kanalizacyjne?
Odszkodowanie za śmierć dziecka

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki