Wśród protestujących w krakowskim szpitalu są nie tylko lekarze z Małopolski. - Na razie jest w porządku, trochę głód doskwiera, ale nie jest źle. Przebywamy w holu głównym szpitala, leżymy na materacach. Staramy się nikomu nie przeszkadzać, ale równocześnie chcemy być widoczni - mówi Askaniusz Jachimowski, rezydent psychiatrii z Katowic. - Czekamy na kolejne osoby. Dziś ma dołączyć jeszcze jedna, w niedzielę - następni lekarze - dodaje.
Polecany artykuł:
Stan osób głodujących jest stale monitorowany. Mają też wsparcie psychologów. - Ono przyda się na pewno w kolejnych dniach - mówi Grzegorz Siwek, lekarz stażysta z Krakowa, który brał już udział w głodówce, a teraz wspiera kolegów. - Ja głodowałem przez pięć dni w Warszawie. Przyjechałem tutaj do Krakowa i odczuwam taki "niedosyt akcji". Czułem, że po prostu warto pokazać wsparcie dla głodujących, bo wiem, że w Warszawie to wsparcie to było coś, co najbardziej trzymało przy siłach - wspomina.
Dyrekcja Szpitala Dziecięcego w Krakowie napisała w specjalnym oświadczeniu, że nie będzie utrudniać protestu. Rezydenci domagają się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8% PKB, zwiększenia liczby personelu w placówkach medycznych, skrócenia kolejek do lekarzy i godnych płac.
Posłuchaj naszego materiału: