Nowy Targ. "Na kolanach prosiłam ratowników, by ratowali tatę". Pan Stanisław zmarł w szpitalu [Uwaga! TVN]

2021-03-11 21:08

Żona straciła swojego męża, a dzieci kochanego tatę. Pan Stanisław z Ochotnicy Górnej (woj. małopolskie) miał zawał serca. Umierającego 62-latka najpierw do przychodni, a potem na pogotowie zawiózł jego kolega. Tam, według relacji mężczyzny, reanimacja trwała godzinę. Po tym czasie ratownicy medyczni mieli przykryć ciało czarnym workiem i uznać 62-latka za zmarłego. Kilkanaście godzin później jego rodzina dowiedziała się, że pan Stanisław jednak żyje. Zmarł miesiąc później nie odzyskując przytomności. Tragedię bada prokuratura.

Nowy Targ. Na kolanach prosiłam ratowników, by ratowali tatę. Pan Stanisław zmarł w szpitalu [Uwaga! TVN]

i

Autor: Paweł Nowy Targ. "Na kolanach prosiłam ratowników, by ratowali tatę". Pan Stanisław zmarł w szpitalu [Uwaga! TVN]

- Pod przychodnią powiedział, że robi mu się ciemno przed oczami, głowa mu opadła, stracił przytomność – powiedział reporterom „Uwagi” mężczyzna, który wiózł 62-latka do przychodzi. - Wyszła do nas pielęgniarka, zobaczyła, co się dzieje i powiedziała, żebyśmy jechali na pogotowie. Nie wezwała karetki, powiedziała, że poinformuje ich, że do nich jedziemy.

Jak uratować się z lodowej przerębli - pokazują szczecińscy policjanci i ratownicy WOPR

Według relacji mężczyzny, reanimacja 62-latka nie przyniosła skutku. Na miejsce przyjechała rodzina pana Stanisława. - Gdy dojechaliśmy na miejsce, tata leżał na ziemi, był przykryty czarnym workiem – relacjonowała w reportażu córka mężczyzna. - Zdążyłam jeszcze podbiec do niego, zsunąć mu z twarzy ten worek. Widziałam, jak bierze głęboki oddech i patrzy.

Córka pana Stanisława mówiła w reportażu TVN, że ratownicy tłumaczyli, że reakcja ciała to skutek leków, które zostały podane mężczyźnie. - Na kolanach prosiłam ratowników, by ratowali tatę, bo widziałam, że on żyje. Ratownicy powiedzieli, że już nie żyje, że nastąpił zgon – powiedziała.

Czytaj też: Emilia Korolczuk z „Rolnicy Podlasie” przeżywa koszmar. W nocy pod jej domem stał mężczyzna. Nie uwierzycie, czego chciał

Mężczyzna został zabrany. Rodzina pana Stanisława myślała, że zmarł. Szykowali się do pogrzebu. Po jakimś czasie dowiedzieli się, że 62-latek jednak żyje. Jeszcze tego samego dnia, kiedy trafił do szpitala, przeszedł operację. Niestety cały czas był w ciężkim stanie. Zmarł miesiąc później. Okoliczności śmierci wyjaśnia prokuratura oraz Narodowy Fundusz Zdrowia.

Z reportażu "Uwagi" dowiadujemy się, że dyrekcja Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu (nadzoruje pogotowie w Ochotnicy Dolnej) nie chciała komentować sprawy. Z kolei prawnik reprezentujący przychodnię, której pielęgniarka skierowała 62-latka i jego kolegę na pogotowie twierdzi, że kobieta "zadzwoniła do centrum ratownictwa medycznego, uznając jednocześnie, że mniej czasu zajmie transport tam prywatnym samochodem niż czekanie na karetkę".

Czytaj też: "Ludzka głupota nie ma granic". Fani wspierają Emilię Korolczuk z programu "Rolnicy. Podlasie"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki