Pożar archiwum w Krakowie. Jacek Majchrowski zabiera głos
Ogień pojawił się w krakowskim archiwum w sobotę 6 lutego. Na miejsce zdarzenia skierowano wiele jednostek straży pożarnej. W środku budynku znajdowało się wiele dokumentów z lat 1945-1990. Wśród nich były m.in. akta osobowe byłych pracowników magistratu, dawne druki meldunkowe oraz dokumenty z różnych wydziałów urzędu. W archiwum przechowywano także dokumenty ze zlikwidowanych jednostek oświatowych. Łącznie było to około 20 tys. metrów różnego rodzaju druków. Strażacy przez kilka dni walczyli z ogniem. Straty są spore, bowiem w wyniku zdarzenia doszło także do zalania sąsiadującego z budynkiem centrum monitoringu. Obecnie nie można przeprowadzać żadnych prac w archiwum, bowiem grozi ono zawaleniem. Sprawę pożaru bada prokuratura.
Do sprawy pożaru w krakowskim archiwum odniósł się prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Włodarz miasta w rozmowie z Interią użył zaskakującego zestawienia. Porównywał archiwum do Titanica. - W archiwum, tak jak na Titanicu, były grodzie, które powinny się zamykać i dławić pożar w konkretnej części budynku. Na Titanicu było podobnie, bo tam też były takie grodzie, które się nie zamknęły. Coś tu nie zadziałało. Nie wiem co, i nie wiem dlaczego - powiedział prezydent. Jednocześnie zaznaczył, że w obiekcie, który powstał dwa lata temu, sprawdzano niedawno wszystkie systemy i nie wykryto nieprawidłowości. Dodał, że nie ma żadnych przypuszczeń, co do przyczyny pożaru.