Skandal na rekolekcjach w Stanisławiu Dolnym! Po tym, co mówił ksiądz ludzie wychodzili z kościoła

i

Autor: pixabay.com, CC0 fot. RobertCheaib /zdjęcie ilustracyjne

Skandal na rekolekcjach w Stanisławiu Dolnym! Po tym, co mówił ksiądz ludzie wychodzili z kościoła

2022-04-02 22:34

O polityce, uchodźcach z Ukrainy oraz o życiu rodzinnym mówił ksiądz podczas rekolekcji w ostatnią marcową niedzielę (27.03.2022 r.) w parafii Stanisława Męczennika w Stanisławiu Dolnym w Małopolsce. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie oburzająca wielu wiernych treść, po usłyszeniu której postanowili wyjść z kościoła.

Tego mieszkańcy wsi Stanisław Dolny w Małopolsce się nie spodziewali. Podczas mszy świętej, która miała miejsce w minioną niedzielę (27 marca) ksiądz poruszył ważne i ważkie tematy. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie płynący z jego słów przekaz. Tego dnia ksiądz miał odnieść się do wszystkich sfer życia codziennego, od polityki, po małżeństwo. Profil "Pod Klasztorem i Zamkiem - Strona Mieszkańca Gminy Kalwaria i Lanckorona" prezentuje "skrót tego, co głosił kaznodzieja". Jak czytamy, ksiądz Jacek z Tyńca, podczas rekolekcji, miał mówić między innymi, że "wojnę na Ukrainie wywołali Amerykanie, a teraz chcą zwalić na Rosjan", a także ostrzegać i grzmieć, że "polskie kobiety powinny uważać na Ukrainki, które przyjechały do Polski, bo te zaraz zaczną uwodzić i odbijać im mężów". Miał również zaapelować do rodziców, że oddając dzieci do żłobka spowodują, że te oddadzą ich do domów starców. Jak czytamy, "już w trakcie kazania część wiernych opuściła świątynie". "W trakcie Komunii do rekolekcjonisty podeszli tylko nieliczni, aby z jego rąk przyjąć Komunię" - podaje lokalny fanpage.

PRZECZYTAJ TEŻ: Skandal na Podhalu: Ubrali mojego tatę do trumny w rajstopy i spódnicę. Kulisy fatalnej pomyłki

Szyją wojskowe kamizelki zamiast sukni ślubnych. Pracownia Marty Trojanowskiej pomaga żołnierzom na Ukrainie

Gazeta Krakowska podaje, że wśród obecnych na nabożeństwie była Ukrainka z dwójką dzieci, którą pod swój dach przyjęła jedna z rodzin należących do parafii. "Dla kobiety, która jest sama w obcym kraju, bez męża, która uciekła przed tu przed wojną, by zaznać spokoju, takie słowa w miejscu, gdzie obiecywano jej wsparcie i pokój, musiały być szczególnie bolesne" - skomentował w rozmowie z GK jeden z mieszkańców.

Jak czytamy, to nie jedyny "wybryk" księdza. W kolejnych dniach, podczas rekolekcji, miał niestosownie zwracać się do dzieci. Po interwencji zaalarmowanej o sprawie dyrektorki szkoły, w której uczą się dzieci, ksiądz Jacek miał je przeprosić.

Proboszcz parafii również miał odbyć rozmowę z duchownym. Jak czytamy w GK, tłumaczył, że nie zna dobrze ojca Jacka, a ten, w celu przeprowadzenia rekolekcji, został ściągnięty w zastępstwie na ostatnią chwilę.

Opactwo Benedyktynów w Tyńcu, w którym służy ojciec Jacek, dystansuje się od poglądów, które zaprezentował w kazaniu. "Sytuacja wymaga głębszego namysłu, dziś więc możemy poinformować, że o ile relacje wiernych się potwierdzą, zakonnik zostanie upomniany, zaś opactwo rozważy zastosowanie innych środków dyscyplinarnych, włącznie z zawieszeniem działalności kaznodziejskiej mnicha – powiedział w rozmowie z Gazetą Krakowską ojciec Grzegorz Hawryłeczko, rzecznik prasowy Opactwa, podkreślając, że "w głoszeniu chrześcijańskiego orędzia nie ma nigdy miejsca na tworzenie podziałów, utrwalanie uprzedzeń czy głoszenie teorii spiskowych".

Sonda
Jesteś oburzony zachowaniem duchownego?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki