Kraków w 2010 roku doświadczył kataklizmu, który na długo zapadł w pamięci jego mieszkańców. Powódź stulecia spowodowała ogromne straty materialne i pochłonęła ofiary. Dramat rozpoczął się w środku nocy z 18 na 19 maja 2010 r. Około godz. 3.00 policja poinformowała, że przerwany został wał przeciwpowodziowy. Konieczna była ewakuacja osób mieszkających w okolicy ul. Nowohuckiej. Wiele domów w Płaszowie zostało zalanych, a w tym samym czasie podniesiono alarm w innej części miasta. Wyrwa w wale powstała w okolicy ulicy Wioślarskiej na Salwatorze.
O tym, jak wielką skalę miała wówczas powódź świadczą pomiary wykonane na Wiśle. Na wysokości Bielan rzeka osiągnęła poziom 954 cm, czyli prawie 10 metrów. W 2010 r. konieczność ewakuacji dotknęła mieszkańców Płaszowa, Przewozu, Bieżanowa, os. Lesisko i os. Złocień. Poziom wody w Wiśle był tak wysoki, że prześwit pomiędzy lustrem wody a przęsłami mostu Dębnickiego zniknął. Z kolei symbolem walki z powodzią stał się most Grunwaldzki. Na przeprawie został wywieszony transparent z napisem: "Falo wypie***laj".
Walka z żywiołem trwała przez 20 dni. Niestety wielka woda zebrała straszne żniwo. W 2010 roku z powodu powodzi w Krakowie zginęły dwie osoby. Do tego doszły gigantyczne straty materialne dotyczące zarówno mienia prywatnego, jak i publicznej infrastruktury.
