Te słowa oburzyły opinię publiczną

Adwokat zszokował słowami o "trumnie na kółkach". Rodziny ofiar wciąż czekają na sprawiedliwość

2023-09-02 4:25

Ta tragedia wydarzyła się prawie dwa lata temu, ale wielu pamięta o niej do dziś. Szczególnie za sprawą słów o "trumnie na kółkach", jaką miały jechać dwie kobiety 26 września 2021 roku pod Barczewem (woj. warmińsko-mazurskie). Ich auto zderzyło się z pojazdem kierowanym przez Pawła K., łódzkiego adwokata. To on zszokował słowami o "trumnie na kółkach", a rodziny ofiar wypadku wciąż czekają na sprawiedliwość.

Był 26 września 2021 roku. Dwie kobiety jechały audi 80 trasą Barczewo-Jeziorany. Tą samą drogą z wesela wracał łódzki mecenas Paweł K. Jechał mercedesem razem z żoną i 4-letnim wówczas synem. Według aktu oskarżenia, w pewnym momencie adwokat przekroczył podwójną linię ciągłą, zjechał na przeciwny pas i zderzył się z prawidłowo jadącym z przeciwka audi. Dwie kobiety zginęły. Ich dzieci były małżeństwem. Feralnego dnia zaprzyjaźnione matki i ich dzieci miały się spotkać. Bliscy ofiar tej tragedii wciąż czekają na sprawiedliwość w sprawie, która zbulwersowała Polskę.

Szokujące nagranie adwokata. Słowa o "trumnie na kółkach" wywołały burzę

Kilka dni po wypadku Paweł K. zamieścił w mediach społecznościowych nagranie. - Wszyscy mówią, że nadmierna prędkość, że brawura, że telefony komórkowe, że pijani kierowcy. Ale zapominamy, moi drodzy, o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi dlatego te kobiety zginęły - niedługo po wypadku w nagraniu zamieszczonym w sieci mówił mecenas. Dodawał, że niektórzy są zadowoleni, bo "kupili sobie auto za 3 tys. zł". "A nie lepiej wziąć kredyt? Pożyczyć od kogoś kasę? Poczekać? Uzbierać? I kupić auto bezpieczne? - mówił na filmiku. Później przepraszał za te słowa i szybko usunął nagranie. Widziało je jednak na tyle dużo osób, że film wywołał poruszenie. Internauci byli oburzeni słowami adwokata.

W śledztwie okazało się także, że w organizmie Pawła K. wykryto śladowe ilości kokainy. Były one zbyt małe, aby prokuratura sformułowała zarzut prowadzenia auta pod wpływem narkotyków. Paweł K. pytany w wywiadzie telewizyjnym o obecność narkotyku w organizmie powiedział: "świadomie kokainy nie spożywałem nigdy".

"Przeszedł koło nas z uśmiechem na twarzy"

Sprawa śmiertelnego wypadku z września 2021 r. trafiła do sądu. Na jednej z ostatnich rozpraw stawili się wezwani przez sąd świadkowie: trzej ratownicy medyczni, którzy zostali skierowani na miejsce wypadku. Jeden z nich mówił, że gdy wraz z zespołem przyjechał do wypadku, kobiety w samochodzie audi nie dawały oznak życia. Stwierdził, że kierowca mercedesa mówił, że to "audi zajechało mu drogę". Według ratownika, kierowca mercedesa był nadzwyczaj spokojny, nie miał objawów paniki czy histerii. Drugi ratownik wskazał, że kierowca mercedesa zapytany czy potrzebuje pomocy, odpowiedział, że nie chce jej. Mimo to ratownicy zabrali go do karetki, zbadali, ale nie zgłaszał jakichkolwiek dolegliwości. Ratownik mówił, że w dniu wypadku warunki na drodze były dobre. Trzeci ratownik, którego zespół przyjechał, gdy na miejscu były już inne służby, opowiadał, że udzielał pomocy dziecku i kobiecie z mercedesa. Dziecko zostało przekazano do szpitala dziecięcego w Olsztynie.

Paweł K. na ostatniej rozprawie w sądzie się nie pojawił. Na jednej z poprzednich rozpraw mówił, że w dniu tragedii jechał do Jezioran po swoje rzeczy, których zapomniał zabrać m.in. dokumentów. Podkreślił, że podróż była spokojna i nie było sytuacji, która mogłaby go rozproszyć. Podkreślił, że panowały tego dnia idealne warunki jazdy. Wskazał, że nie jest w stanie odpowiedzieć, czy widział auto, którym podróżowały dwie kobiety. Mówił, że nie pamięta, by auto, którym kierował, zjechało na przeciwległy pas drogi. Wskazał, że jechał z prędkością 70 km/h.

Pani Karolina i pan Paweł, dzieci kobiet, które zginęły pod Barczewem, wypadek wspominały tak: - Z tego, co mówili policjanci, to on jechał wprost na nie, jechał ich pasem – powiedziała pani Karolina w programie "Uwaga!". - Moja mama była dobrym kierowcą. Nie dość, że miała prawo jazdy na B, to też na C i D.

O tym, jak zaskakująco spokojny tuż po wypadku miał być Paweł K., wspominał też syn jednej z ofiar. - Na początku przez myśl mi nie przeszło, że to on mógł to spowodować - powiedział w "Uwadze" mężczyzna. - Spacerował, pił colę. Nie wiem, jak ja bym się zachował. Czy bym usiadł, płakał, czy bym zemdlał, nie wiem. Ale nie wiem, czy byłbym wtedy w stanie cokolwiek przełknąć.

- Jak zabrali go na krew, to przeszedł koło nas z uśmiechem na twarzy. Żadnej skruchy, nic – dodała pani Karolina. Na 25 września zaplanowano kolejną rozprawę ws. wypadku.

Adwokat z Łodzi stanął przed sądem za trumny na kółkach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki