Tragiczny wypadek pod Grunwaldem
Była godzina 19:27, gdy Ford, za kierownicą którego siedziała 38-letnia kobieta, zaczął skręcać w boczną, szutrową drogę. Nie zauważyła motocykla jadącego z naprzeciwka. Ułamek sekundy, jeden błąd - i doszło do czołowego zderzenia. Motocykl eksplodował. Marek Z. (38 l.), funkcjonariusz Służby Więziennej, i Marta C. (31 l.), jego narzeczona, nie mieli żadnych szans. Zginęli na miejscu.
- To miała być zwykła droga do domu. A została tylko cisza i wypalone miejsce na asfalcie - mówi sąsiadka Marka. - Jeszcze rano się śmiali. Dziś nie ma ich już z nami - dodaje poruszona. Z motocykla nie zostało nic. Wrak stopił się z asfaltem. Ciała ofiar znaleziono kilka metrów dalej. Leżały bezwładnie w przydrożnym rowie
Fordem podróżowało sześć osób: kierująca kobieta, jej 58-letnia matka i czwórka dzieci (5, 6, 7 i 9 lat). Siedmioletnia dziewczynka trafiła do szpitala. Pozostali - cudem - nie odnieśli poważnych obrażeń. Kobieta była trzeźwa, ale policja zabezpieczyła krew do analizy pod kątem narkotyków i leków.
Śledztwo po tragedii na Warmii i Mazurach. "Czarna plama na mapie bezpieczeństwa"
Śledczy badają każdy szczegół. - Zostało wszczęte postępowanie o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym - wyjaśnia prokurator Rejonowy w Ostródzie Rafał Koziński. - W sprawie zostanie powołany biegły, który ma określić m.in.. z jaką prędkością poruszał się motocykl. Chcemy wiedzieć wszystko - dodaje rozmówca Super Expressu.
Mieszkańcy mówią wprost - "to miejsce to czarna plama na mapie bezpieczeństwa". Po wypadku na miejsce przyjechała komisja: zarząd dróg wojewódzkich, policjanci, samorząd. W planach są m.in.:
- nowe oznaczenia,
- ograniczenie prędkości,
- lepsze oznakowanie skrzyżowania.
Dla Marka i Marty jest już za późno. Marek osierocił kilkuletniego synka z poprzedniego związku. Marta nie zdążyła założyć białej sukni, choć od dawna miała ją schowaną w szafie. Niedawno para się zaręczyła.
Oboje nie zostaną pochowani razem. Marta spocznie z mamą w rodzinnym Nowogardzie (województwo zachodniopomorskie), Marka pożegnają w Grunwaldzie. Ale część jej prochów zostanie złożona w trumnie narzeczonego. - Bo choć śmierć ich rozdzieliła, miłość nie zna granic - mówi nam przyjaciółka rodziny.
Na poboczu stoją znicze. Wypalone ślady na drodze, w tle rosnące zboże i cisza, która krzyczy głośniej niż jakikolwiek ryk silnika. Jeszcze rano Marek i Marta trzymali się za ręce. Dziś są już tylko na fotografiach. A droga, która miała ich zaprowadzić do domu, zabrała im wszystko. Rodzinie i bliskim ofiar składamy wyrazy współczucia.
Galeria ze zdjęciami: Tragiczny wypadek pod Grunwaldem. Marek i Marta zginęli na bocznej drodze
Polecany artykuł: