Leżał w kałuży krwi, po której jeździły samochody! Tajemniczy zgon w Gałdowie. Mam żal, jeśli chodzi o działania policjantów

i

Autor: foto i reprodukcja Paweł Kicowski/Super Express(3) Jan Wasilewski zmarł w szpitalu, po tym jak znaleziono na drodze w Gałdowie. Jego żona nadal nie wie, co się wtedy stało

Dramat pod Iławą

Leżał w kałuży krwi, po której jeździły samochody! Tajemniczy zgon w Gałdowie

Dwa miesiące walczył o życie 60-letni mieszkaniec Gałdowa pod Iławą. Jan Wasilewski został znaleziony na środku drogi w kałuży krwi, po tym jak wyjechał do pracy rowerem. Z poważnymi obrażeniami ciała, w tym licznymi złamaniami, trafił do szpitala, gdzie ostatecznie zmarł. O sprawiedliwość po jego śmierci walczy wdowa po mężczyźnie, Danuta Wasilewska.

Leżał w kałuży krwi, po której jeździły samochody! Tajemniczy zgon w Gałdowie

Jak doszło do śmierci Jana Wasilewskiego z Gałdowa pod Iławą? 5 października ub.r. wyjechał, tak jak co dzień, do pracy swoim rowerem, ale już tam nie dotarł. Po godz. 5 został znaleziony nieprzytomny na środku drogi, ale jego rower, znajdujący się obok, był w stanie praktycznie nienaruszonym. Na poszkodowanego natrafiła inna mieszkanka Gałdowa, która wezwała na miejsce służby ratownicze. 60-latek trafił do szpitala w stanie ciężkim, z licznymi złamaniami kości czaszki i twarzoczaszki, krwiakiem przymózgowym z ogniskiem stłuczenia mózgu i krwią w kanale kręgowym i w komorach. - Także ja szybko pojawiłam się na miejscu. Powiedziano mi, że mąż leży w kałuży krwi, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak straszny widok. Samochody jeździły po kałuży krwi męża, rozjeżdżały ślady, a policja nic nie robiła - wspomina Danuta Wasilewska, 58-letnia wdowa pod mężczyźnie.

Dalsza część tekstu pod galerią.

Czytaj też: Ostróda: Dzieci podpaliły galerię handlową! 13-latek był już notowany! Milionowe straty

Jan Wasilewski już nie odzyskał przytomności, choć walczył o życie w szpitalu przez kolejne dwa miesiące - zmarł 1 stycznia br. Policji do tej pory nie udało się ustalić, co wydarzyło się feralnego dnia w Gałdowie, o co 58-latka ma żal do mundurowych.

- Po podjęciu czynności na miejscu kazano uprzątnąć drogę i zabrać rower i mi go oddać! Policjanci nie porobili zdjęć, nie zabezpieczyli śladów. Dopiero po kilku godzinach przyjechali, aby zabezpieczyć miejsce zdarzenia i wziąć rower, dowód nie został należycie zabezpieczony, bo powinno się to stać natychmiast. Ale nawet po takim czasie nie zabezpieczyli ubrania męża ani nie przeczesali okolicy, sami mi powiedzieli, abym popytała sąsiadów, co się stało! - relacjonuje kobieta.

Czytaj też: Szczytno: 39-latek groził bratu. W ruch poszła maczeta!

Jak podejrzewa mieszkanka Gałdowa, jej mąż brał udział w zdarzeniu drogowym lub pobiciu. Został znaleziony na prostym odcinku drogi, w pewnej odległości od zabudowań, na wysokości pola obsianego kukurydzą. Miał większą liczbą obrażeń po lewej niż po prawej stronie ciała, ale do tej pory nie ujawniono jakichkolwiek świadków zdarzenia. Pani Danuta liczy, że są jeszcze osoby, które ma jakąkolwiek wiedzę na temat śmierci 60-latka. W tej sprawie nadal jest prowadzone postępowanie, które nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Iławie.

- Świadomość tego, że sprawca śmierci mojego męża jest na wolności, jest dla mnie trudna do zniesienia. Liczę na to, że nagłośnienie sprawy w mediach pomoże i że znajdzie się człowiek dobrej woli, który coś wie w tej sprawie - kończy mieszkanka Gałdowa.

10-letnia dziewczynka mało nie straciła życia na plaży pełnej ludzi
Sonda
Jak oceniasz pracę polskiej policji?

Jaki jest stan polskich dróg? Jaki mają wpływ na bezpieczeństwo użytkowników?

Posłuchaj podcastu "Super TEMAT".

Listen to "Polskie drogi w coraz lepszym stanie." on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki