- Policja w Iławie bada szczegółowe przyczyny wypadku pod Suszem na drodze wojewódzkiej nr 521. 20-letni Hubert zginął, a jego dziewczyna Milena walczy o życie.
- Młodzi zakochani jechali na kolację. Niestety, to była ich ostatnia randka. Dramat rozegrał się się 300 metrów od domu młodego mężczyzny.
- Znamy wstępne ustalenia policji w sprawie tej tragedii. Służby nieustannie apelują o ostrożność na drogach!
Tragedia pod Suszem. Młodzi zakochani roztrzaskali się blisko domu
Hubert B. (†20 l.) – środkowy pomocnik UKS Orzeł Ulnowo, wcześniej zawodnik KS Unia Susz. Niedawno ogłoszony jako "Transfer nr 2". Młody talent, dusza drużyny, chłopak z charakterem. Marzył o karierze, o życiu z Mileną - dziewczyną, która przyjechała do niego specjalnie na długi weekend. Mieli plany. Wystarczyła chwila. To była niedziela, 9 listopada. Mokra droga. Liście przyklejone do asfaltu jak smar, mgła, mżawka, listopadowa szarówka. Hubert odebrał Milenę (18 l.) z dworca w Suszu. Wsiedli do wysłużonego audi. Zbliżali się do jego domu w Bronowie. Zabrakło im 300 metrów. Hubert wyprzedzał inny samochód. Stracił przyczepność. Auto wpadło w poślizg i bokiem uderzyło w przydrożne drzewo. Zderzenie było miażdżące. Z samochodu został pogięty wrak, koła do góry, silnik oderwany. Na miejscu akcja ratownicza - strażacy rozcinali wrak, ratownicy rzucili się do pomocy.
- Audi jechało z nadmierną prędkością, która nie była dostosowana do panujących dziś warunków drogowych - powiedziała mł. asp. Anna Sznarkowska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Iławie.
"Miał głowę na karku, nie był szaleńcem"
Hubert zginął na miejscu. Milena w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Przeszła operację, lekarze walczą nadal o jej życie. Ma rozległe obrażenia wewnętrzne i złamania. - Miał głowę na karku, nie był szaleńcem - mówi nam znajomy Huberta. - Ale ta droga, pełna liści, wąska. Gdyby nie te drzewa, to dziś byśmy nie rozmawiali - dodaje w rozmowie z reporterem Super Expressu.
Jesień co roku zbiera krwawe żniwo. Liście, woda, zimny asfalt - śmiertelne połączenie. I jeszcze te piekielne drzewa tuż przy jezdni. "Ile osób jeszcze musi zginąć, żeby ktoś coś z tym zrobił?" - zastanawia się lokalna społeczność. Hubert miał talent, pokorę i serce do piłki. Był koleżeński, waleczny, pełen energii. Milena - uśmiechnięta, zakochana, z pasją do sportu. Zamiast wieczoru razem rozegrał się dramat. To miała być tylko niedzielna randka. Jak się okazała - ostatnia. Rodzinie i bliskim zmarłego mężczyzny składamy wyrazy współczucia.
Galeria SE: Młodzi zakochani zginęli w wypadku pod Suszem. Mamy zdjęcia z miejsca tragedii