To się nazywa kopniak! Pan Grzegorz utknął między sztachetami!

i

Autor: Paweł Kicowski/Super Express To się nazywa kopniak! Pan Grzegorz utknął między sztachetami! Do zdarzenia doszło w Ogródku (woj. warmińsko-mazurskie).

To się nazywa kopniak! Pan Grzegorz utknął między sztachetami! Rozjuszyła go opowieść kolegi

Różne są sposoby na panowanie nad emocjami. Głęboki wdech, sen, papieros, niektórzy muszą wypić drinka. Pan Grzegorz chciał sobie ulżyć... kopiąc z całej siły w drewniany płot. Pech chciał, że noga 47-latka ugrzęzła między sztachetami. Dopiero strażacy do spółki z ratownikami medycznymi wyswobodzili nogę mężczyzny. - Mam nauczkę - mówi mężczyzna, obecnie już rozbawiony całą sytuacją.

W sobotę (12 lutego) strażacy ochotnicy z Orzysza zostali wysłani na nietypową interwencję do... Ogródka. To malutka miejscowość w woj. warmińsko-mazurskim. Strażacy zazwyczaj gaszą pożary, usuwają powalone przez wiatr drzewa, a czasami ściągają z drzew niesforne koty. Tym razem strażacy musieli zająć się... nogą. Pan Grzegorz kopnął w stojący przy drodze płot. Jego noga utknęła pomiędzy sztachetami. Potrzebna była interwencja strażaków i ratowników medycznych, aby pomóc mężczyźnie.

Co skusiło 47-latka, żeby kopnąć w płot? - Wracałem od kolegi, który pracuje w Szwecji i przyjechał tutaj na urlop - opowiada nam Grzegorz Chmielewski. - Jak mi zaczął opowiadać, ile zarabia, zaczęło mi się gotować w głowie, chciałem ochłonąć i wyszedłem.

Świeże powietrze nie pomogło. - Kiedy przechodziłem koło drewnianego płotu coś we mnie pękło i pierdyknąłem z całym impetem w płot - wspomina pan Grzegorz. Jego noga nieoczekiwanie utkwiła między szczebelkami.

Pozornie śmieszna sytuacja zaczęła robić się niepokojąca. Robiło się coraz zimniej, a nikt nie reagował na krzyki 47-latka. - Robiło się coraz zimniej a ja nie dałem rady sam się uwolnić, na nic krzyk - mówi pan Grzegorz. Na szczęście miał przy sobie telefon i sam zadzwonił po pomoc. - Niewiele myśląc, zadzwoniłem na 112. Przyjechali strażacy z Orzysza i pogotowie.

Służby bardzo szybko uporali się z nogą pana Grzegorza. Z nogą, poza drobnym siniakiem, wszystko było w porządku. - Skończyło się na śmiechu - mówi 47-latek i dodaje, że tą nietypową przygodę traktuje jako przestrogę. - Teraz mam nauczkę, że lepiej wyżyć się rąbiąc drzewo dla sąsiada, a nie kopiąc płot.

Pan Grzegorz kopnął w płot. Noga utkwiła między sztachetami. Zobacz zdjęcia

Julia Wieniawa pozdrawia czytelników "Super Expressu"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki