Śmierć bohatera. Marek zginął ratując tonącą dziewczynkę

i

Autor: KIC 40-letni mężczyzna zginął, ratując tonącą 9-letnią dziewczynkę. Do tragedii doszło w Robawach (woj. warmińsko-mazurskie).

Zginął, ratując tonącą dziewczynkę. Tragedia w Robawach. Marek zapłacił życiem za swoje dobre serce! [ZDJĘCIA]

2021-03-02 15:53

W Robawach (w woj. warmińsko-mazurskie) doszło w weekend do ogromnej tragedii. Dwie dziewczynki w wieku 9 i 10 lat bawiły się na zamarzniętym stawie. Lód okazał się jednak zdradliwy. Dziewczynki wpadły do wody i zaczęły tonąć! Starsza z nich sama zdołała wydostać się na brzeg. Młodsza nie miała tyle sił. Na pomoc ruszył jej 40-letni mężczyzna. Chciał pomóc, ale sam zaczął się topić. Inni świadkowie wyciągnęli ze stawu jego oraz drugą z dziewczynek. 9-latce nic się nie stało. Pana Marka nie udało się uratować. - Był uczynnym człowiekiem, o dobrym serduszku - mówi jego mama. Za swoją dobroć zapłacił życiem.

Tragedia rozegrała się na zamarzniętym stawie w miejscowości Robawy k. Reszla (powiat kętrzyński). Na stawie pod dwiema dziewczynkami załamał się lód. 10-latka sama zdołała o własnych siłach wydostać się na brzeg. 9-latka zaczęła zanurzać się pod lód. Do wody wskoczył za nią 40-letni mężczyzna. Chciał uratować dziecko, jednak pan Marek sam zaczął tonąć. - Mężczyzna został wyciągnięty z wody, jednak prowadzona resuscytacja nie przywróciła mężczyźnie czynności życiowych - relacjonuje asp. Ewelina Piaścik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kętrzynie. Dziewczynkom nic się nie stało. Załoga karetki zbadała je i puściła do domów.

O tym, że pan Marek Sikora topi się w stawie, policję powiadomiła jego matka. - Marek był uczynnym, człowiekiem o dobrym serduszku - mówi pani Anna, mama pana Marka. - Skończył szkołę specjalną o kierunku kucharz. Lubił gotować, ale nie pracował zawodowo. Pomagał ludziom na gospodarkach. Ciężko pracował, ludzie go chwalili - dodaje mama Marka.

PRZECZYTAJ TAKŻE: ZABIŁA MĘŻA, a po wszystkim poszła spać! "Jurek powinien od niej uciec". Kulisy morderstwa w Reszlu [ZDJĘCIA]

Super Raport 02.03 (Goście: Michał Kamiński - Koalicja Polska, wicemarszałek Senatu; Jan Maria Jackowski - Senator, PiS), Sedno Sprawy: Joanna Mucha

Pan Marek rzucił się na pomoc potrzebującej dziewczynce. 9-latka krzyczała, co postawiło na nogi jej dziadków i sąsiadów. Dziecko udało się uratować, natomiast pan Marek zaczął się topić. Dziadek i jeden z sąsiadów wydostali na brzeg 9-latkę i pana Marka. Mężczyzna nie przeżył.

- Staw ma może 1,7 metra głębokości, a pan Marek miał 160 cm - zwraca uwagę sąsiadka gospodarstwa na którym jest staw. - Kiedy przyleciała do nas dziewczynka, mój narzeczony zaraz ruszył na pomoc. Wyciągnął dziewczynkę i pana Marka. Do przyjazdu służb ratunkowych reanimował tego pana.

Dziewczynki przyjechały do swoich dziadków na weekend. - Kto by pomyślał, że pójdą bawić się na tafli zamarzniętego stawu... - opowiada sąsiadka. Niestety, pana Marka nie udało się uratować. Dwa dni po tej tragedii mamy Natalii i Nataszy przyjechały z czekoladkami w podziękowaniu za pomoc w ratowaniu ich córek.

Policja i straż pożarna przy każdej tego typu tragedii przypominają, żeby nie wchodzić na lód, który jeszcze kilka tygodni temu był gruby, jednak po odwilży stał się bardzo kruchy i pod ciężarem może się załamać.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zbrodnia, która wstrząsnęła Olsztynem. "Zabił mi synka, bo chciał się wyżyć" [ZDJĘCIA]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki