Gostynin. Doczołgała się do telefonu ze złamanym barkiem! Czekała na pomoc 3 godziny!

i

Autor: Tomasz_Mikolajczyk/cc0/Pixabay.com Mieszkanka Gostynina czekała na pomoc 3 godziny, mimo że złamała w domu bark

Gostynin. Czołgała się ze złamanym barkiem! Czekała na pomoc 3 godziny! Oburzenie zachowaniem ratownika

2020-11-12 17:24

Mieszkanka Gostynina przewróciła się w mieszkaniu i złamała bark, ale udało jej się doczołgać do telefonu, by wezwać pogotowie. Na pomoc czekała jednak aż 3 godziny. Wcześniej w bloku przy ul. Bierzewickiej pojawiła się straż pożarna, ale z uwagi na skomplikowany uraz 67-letniej kobiety nie była w stanie zabrać jej do szpitala w Płocku. Gdy na miejscu pojawił się jeden z ratowników, jego zachowanie wzbudziło oburzenie.

Super Raport 12.11 (Goście: prof. Leszek Balcerowicz - Fundacja FOR; Piotr Zgorzelski - wicemarszałek Sejmu, PSL oraz lekarz Maciej Hamankiewicz)

O sprawie napisał jako pierwszy portal Gostynin24.pl. Mieszkanka Gostynina Ewa Michalska przewróciła się w mieszkaniu we wtorek 10 listopada ok. godz. 17 i złamała bark, ale dała jeszcze radę doczołgać się do telefonu, by wezwać pogotowie na ul. Bierzewicką. Na pomoc czekała jednak aż 3 godziny.

Do tego czasu kobiecie towarzyszyli funkcjonariusze straży pożarnej w Gostyninie i sąsiadka. Żeby dostać się do środka, mundurowi musieli wejść po drabinie na balkon, bo drzwi do lokum były zamknięte. Na miejscu byli też policjanci, którzy po upewnieniu się, że kobieta nie jest sama, wrócili do swoich obowiązków. To jednak nie koniec.

Jak informuje Gostynin24.pl, po 3 godzinach na pomoc mieszkance Gostynina ze złamanym barkiem przyjechała karetka pogotowia. Jak informuje sąsiadka kobiety Anna Gogołkiewicz, zachowanie jednego z ratowników medycznych było "wysoce niestosowne". Jej zdaniem mężczyzna był sfrustrowany tym, że przyjechał "tylko" do złamanego barku i nie szczędził kobietom uszczypliwości. Ponadto miał celowo wprowadzić w błąd sąsiadkę 67-latki, mówiąc, że zostanie zabrana do Warszawy, a nie do szpitala w Płocku, gdzie ostatecznie trafiła.

- Pani Ewa leży, kość wystaje, ręka wisi, a pan sfrustrowany, że przyjechał do głupoty - naprawdę, dał to bardzo złośliwie odczuć - relacjonuje sąsiadka mieszkanki Gostynina portalowi Gostynin24.pl.

Jak informuje Gostynin24.pl, cierpienie mieszkanki Gostynina ze złamanym barkiem na tym się jednak nie skończyło. Po tym jak została zabrana do szpitala w Płocku, gdzie udzielono jej pomocy, jeszcze we wtorek wieczorem mogła wrócić do domu, ale spędziła ze złamanym barkiem w wózku inwalidzkim na izbie przyjęć 11 godzin. Dlaczego? Wspomniany wcześniej ratownik odmówił wzięcia ze sobą jej telefonu, z którego możnaby powiadomić sąsiadkę. Ewa Michalska jest osobą samotną, dlatego mogła liczyć tylko na nią. Niestety dotarła do mieszkania przy ul. Bierzewickiej w Gostyninie dopiero w środę 11 listopada ok. godz. 9.

- Przez takich ludzi jak pan ratownik służba zdrowia ma taką opinię, jaką ma - kończy rozmowę z Gostynin24.pl Gogołkiewicz, sąsiadka kobiety ze złamanym barkiem.

12 listopada. Światowy Dzień Drwala. Najwyższe drzewa świata [GALERIA]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki