"Miejsca nieskażone turystyką". Płocczanin odkrywa tajemnice Afryki [FOTOREPORTAŻ]

2020-01-01 16:05

Luksusowe hotele, przewodnicy załatwiający wszystko na skinienie i komfortowa podróż z jednego końca kraju na drugi. Tak wygląda Afryka oczami przeciętnego turysty, który nie zadaje sobie zbyt wiele trudu, by poznać jej bogactwa. To nie tylko flora i fauna, ale też kultura, zwyczaje i tradycje. Jednym słowem świat, do którego dotarli nieliczni, ale jemu się udało.

Choć Leszek Skierski z Płocka ukochał sobie przede wszystkim Afrykę Pólnocną, której kraje odwiedził już łącznie kiilkanaście razy, to rok temu postanowił obrać inny kierunek. Najpierw pojechał do Kenii, by podziwiać zwierzęta, które znał do tej pory tylko z ogrodów zoologicznych, filmów czy zdjęć. W tym roku padło na Gambię, czyli najmniejsze państwo kontynentu, położone w jego zachodniej części nad Oceanem Atlantyckim.

Choć Gambia uzyskała niepodłegłość w 1965 r., to dopiero od 3 lat otwiera się na turystów. Nowe władze chcą, by była to jedna z ważniejszych gałęzi gospodarki. Prawda jest też jednak taka, że to jedyna szansa dla Gambijczyków na jakikolwiek kontakt z mieszkańcami innych kontynentów, bo oni sami mają problemy, by otrzymać zgodę na wjazd np. do Unii Europejskiej.

Leszek Skierski głównym celem swojej wyprawy uczynił dotarcie do wyspy Kunta Kinte znajdującej się niedaleko oceanicznego ujścia rzeki Gambia. Płynie ona przez cały kraj, dzieląc go niemal na dwie równe połowy. Wyspa wzięła swoją nazwę od bohatera powieści Alexa Haleya " Korzenie ", który jak twierdzi autor, był autentyczną postacią.

- Podróż rzeką Gambią to niesamowite przeżycie - mówi Skierski. - Jest na tyle szeroka, że momentami po obu stronach statku nie było widać brzegu. To siedlisko hipopotamów i krokodyli, a u ujścia można już było zobaczyć morskie zwierzęta, jak np. delfiny, bo woda słodka miesza się tam ze słoną.

Podróż na Kunta Kinte to jeszcze o tyle niezwykłe przeżycie, że poziom otaczającej ją rzeki podnosi się z roku na rok. W porównaniu z poprzednim wzrósł o 6 metrów, a naukowcy szacują, że mętne wody Gambii za ok. 100 lat całkowicie przykryją ląd.

Skierski miał także okazję dotrzeć do wioski, w której podobno wychował się Kunta Kinte.

- Rozmawiałem z ludźmi, którzy twierdzili, że są z nim spokrewnieni - mówi. - Przy okazji mogliśmy też odwiedzić miejscową szkołę. Obowiązek edukacyjny w Gambii obowiązuje tylko do 14. roku życia, dlatego istnieje też wiele społecznych inicjatyw, by zachęcić najmłodszych do uczenia się, ale idzie to z różnym skutkiem.

Kunte Kinte i inne wyspy to także świadectwo tragicznej przeszłości Gambii, która przez wiele funkcjonowałą jako baza handlarzy niewolnikami. Z kraju wywieziono w sumie ok. 2 mln ludzi, których najpierw osadzano właśnie na rzecznych wyspach. Zdradliwa toń i krokodyle miały zniechęcać ludzi do ucieczek przed losem "żywego towaru".

- Może wydam się komuś kontrowersyjny, ale te same państwa, które po prostu zniszczyły Gambię w czasach kolonializmu, powinny ją teraz odbudować. Głównie z powodu działaności "najeźdźców" ten kraj wygląda tak, jak wygląda, dlatego uważam, że potrzebna jest mu znaczna pomoc finansowa, której niestety nikt nie chce zaofiarować - kończy Skierski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki