O sprawie donosi poznańska "Gazeta Wyborcza", której dziennikarze dotarli do sytuacji w szkole w Rokietnicy. 31 października w jednej z klas doszło do incydentu z udziałem świeckiego katechety.
- Opowiadając o Halloween, posunął się zdecydowanie za daleko. Powiedział, że dzieci, które chodzą po domach i zbierają tego dnia cukierki, zachowują się jak sakramentalne dziwki. Rozumiem, że Kościół ma negatywne stanowisko wobec Halloween, ale takie słownictwo jest niedopuszczalne - powiedziała jedna z mam w rozmowie z "Wyborczą".
Z relacji wynika, że to nie pierwsze takie zachowanie. Katecheta już wcześniej przedstawiał niektóre nauki Kościoła w kontrowersyjny sposób. - Moja córka wraca do domu i pyta mnie: „Mamo, kto to jest sakramentalna dziwka?”. Zamurowało mnie. Musiałam jej to wszystko jakoś wytłumaczyć - mówi jedna z mam.
Protest rodziców
Rodzice nie pozostali obojętni na sprawę. Napisali protest do dyrektora szkoły w Rokietnicy. - Stanowczo sprzeciwiamy się tak niedopuszczalnemu i oburzającemu zachowaniu oraz wulgarnemu słownictwu używanemu w stosunku do naszych dzieci. Uważamy, że katecheta ten przekroczył wszelkie granice i nie powinien mieć kontaktu z dziećmi. Taka postawa zamiast uczyć miłości i szacunku do ludzi oraz do innych kultur i tradycji, uczy wrogości i nienawiści - czytamy w liście.
Rodzice chcieliby, aby katecheta został usunięty ze szkoły, ale to na razie nie nastąpi. Nauczyciel przeprosił dzieci w obecności dyrektorki szkoły. Ponadto otrzymał oficjalne upomnienie.
"Wyborcza" poinformowała, że katecheta nie będzie już uczyć dzieci w klasie, w której doszło do incydentu. - Na spotkaniu z rodzicami raz jeszcze przeprosiłem, bo to wszystko zostało wyrwane z kontekstu. To jest historia ze starożytności, ale nie chcę już o niej mówić. Chciałem dla dzieci jak najlepiej, bo zależy mi na ich zbawieniu - opowiedział arogancki katecheta.
Polecany artykuł: