- W Poznaniu doszło do dramatycznej akcji ratunkowej, gdzie mężczyzna spędził pięć godzin na dźwigu, odmawiając zejścia.
- Zdarzenie ma związek ze śmiercią kobiety, której ciało z obrażeniami szyi znaleziono dwa dni wcześniej w mieszkaniu.
- Mężczyzna usłyszał zarzuty narażenia kobiety na niebezpieczeństwo, ale nie przyznaje się do winy.
W piątek, 8 sierpnia, w Poznaniu służby zostały postawione w stan najwyższej gotowości, gdy mężczyzna wszedł na wysoki dźwig i przez pięć godzin odmawiał zejścia. Do akcji wezwano m.in. policyjnego negocjatora. Po długich rozmowach desperat zszedł na dół i oddał się w ręce policji.
Czytaj także: Czekał cierpliwie, aż służby uwolnią jego właściciela. Piesek przeżył wypadek, mężczyzna już nie!
Jak ustaliło Radio Poznań, ten sam mężczyzna może być zamieszany w śmierć kobiety, której ciało znaleziono dwa dni wcześniej w mieszkaniu przy ul. Katowickiej. Ofiara była jego partnerką. Jak poinformowali śledczy, ciało odkryto w środę, po tym jak córka zmarłej zgłosiła brak kontaktu z matką.
Kobieta miała na szyi obrażenia, które mogły wskazywać na duszenie. – Usłyszał zarzut spowodowania u pokrzywdzonej lekkich obrażeń ciała w postaci wybroczyn w okolicach szyi, a także narażenie jej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo uszczerbku na zdrowiu. Mężczyzna przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do stawianego mu zarzutu. W swoich wyjaśnieniach zasłonił się niepamięcią – przekazał dziennikarzom"Faktu" prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Śledczy zaznaczają, że sekcja zwłok nie dała jeszcze jednoznacznej odpowiedzi, co było przyczyną śmierci kobiety. Konieczne będą dalsze, szczegółowe badania.