Leszek G. został już skazany na 11 lat więzienia

i

Autor: Damian Szkudlarczyk

Co zdecyduje sąd apelacyjny?

Kierowca celowo doprowadził do śmiertelnego wypadku? Śledczy uznali to za zabójstwo. Leszek G. czeka na wyrok

2022-10-21 11:03

Wypadek w Bolewicach pod Nowym Tomyślem miał miejsce w czerwcu 2020 r. Leszek G. doprowadził do wypadku, w którym zginął inny kierowca. Jak ustalili śledczy, mężczyzna chciał w ten sposób popełnić samobójstwo. W sądzie pierwszej instancji zapadł już wyrok w tej sprawie, w którym Leszek G. został skazany na 11 lat więzienia. Wkrótce sprawę tę rozstrzygnie sąd apelacyjny.

Wraca sprawa tragicznego wypadku pod Nowym Tomyślem, w którym zginęła jedna osoba, a druga została poważnie ranna. W toku śledztwa ujawniono, że sprawca wypadku prawdopodobnie chciał popełnić w ten sposób samobójstwo. Leszek G. przeżył, ale zginął kierowca drugiego pojazdu, który brał udział w wypadku.

Apelacja od wyroku sądu pierwszej instancji

3 listopada Sąd Apelacyjny w Poznaniu wyda prawomocny wyrok ws. Leszka G. Według śledczych, mężczyzna chcąc popełnić samobójstwo celowo doprowadził do wypadku pod Nowym Tomyślem, w którym zginęła jedna osoba. Został oskarżony o zabójstwo.

W lutym br. Sąd Okręgowy w Poznaniu, jako sąd pierwszej instancji, skazał Leszka G. na karę łączną 11 lat i dwóch miesięcy pozbawienia wolności. Apelację od tego orzeczenia złożył prokurator, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych oraz obrońcy oskarżonego.

Leszek G. oskarżony o zabójstwo

Do zdarzenia doszło w czerwcu 2020 roku w miejscowości Bolewice pod Nowym Tomyślem. Prokuratura oskarżyła Leszka G. o to, że "pozbawił życia Romana M. oraz usiłował pozbawić życia Sylwię M.". Leszek G. kierując samochodem osobowym, umyślnie zjechał na pas ruchu przeznaczony dla pojazdów jadących z przeciwka, doprowadzając do zderzenia z samochodem, którym jechali Roman M. i Sylwia M. "Kierowca Roman M. poniósł śmierć na miejscu na skutek doznanych obrażeń wielonarządowych, natomiast pasażerka samochodu Sylwia M. doznała obrażeń w postaci obrzęku mózgu, złamania trzonu mostka, złamania żeber, stłuczenia płuca, złamania obojczyka" – wskazano w akcie oskarżenia.

Leszkowi G. zarzucono także prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu oraz niezatrzymanie pojazdu mimo rozpoczętego za nim pościgu policji. Zdaniem śledczych, oskarżony przed zdarzeniem chciał popełnić samobójstwo z powodu problemów ze swoją ówczesną partnerką, do wypadku miał doprowadzić celowo, a zatem – jak wskazała prokuratura - musiał się liczyć z tym, że swoim działaniem może spowodować śmierć osób jadących w tym pojeździe, stąd przedstawiony mu zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa.

Proces mężczyzny ruszył w grudniu ub. roku. Leszek G. nie przyznał się do zarzutu zabójstwa. Przyznał się jedynie do spowodowania wypadku, jazdy pod wpływem alkoholu i ucieczki przed policją.

Prokuratura żąda wyższej kary

W lutym br. Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał oskarżonego winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną 11 lat i dwóch miesięcy pozbawienia wolności. Orzekł także wobec oskarżonego m.in. ośmioletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, a także zadośćuczynienie w wysokości 50 tys. zł na rzecz Sylwii M. Apelację od tego wyroku złożył prokurator, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych oraz obrońcy oskarżonego.

W czwartek, 20 października, sprawę rozpoznał Sąd Apelacyjny w Poznaniu. Prokurator i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych wnieśli o zwiększenie wymiaru kary, wskazując, że kara 11 lat i dwóch miesięcy więzienia, orzeczona przez sąd pierwszej instancji, jest karą rażąco łagodną i niewspółmierną. Prokurator wniósł o orzeczenie wobec oskarżonego kary łącznej 15 lat i sześciu miesięcy więzienia – o taki wymiar wnosił też prokurator przed sądem pierwszej instancji.

Obrońcy oskarżonego wskazywali natomiast, że Leszek G. wcale nie chciał popełnić samobójstwa, a czyn za który powinien odpowiadać, to nie czyn z art. 148 kk (zabójstwo), a "spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym przez kierowcę będącego w stanie nietrzeźwości".

Sąd po wysłuchaniu mów stron postępowania, odroczył wydanie wyroku do 3 listopada.

Pożar zakładu Tarczyński pod Trzebnicą

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki