Kibice Kolejorza z utęsknieniem czekają na kolejne trofeum, którego mogą doczekać się już 2 maja. O godz. 16 na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie Lech zmierzy się z Arką Gdynia. Dla poznaniaków to trzeci finał z rzędu – w dwóch ostatnich latach za każdym razem przegrywali jednak decydujący mecz z Legią Warszawa.
- Nie chcę myśleć o poprzednich finałach. Nie żyję historią. Teraz koncentrujemy się tylko na meczu z Arką. Nie wiem, czy można być bardziej zmobilizowanym. Chcemy wygrać i zrobimy wszystko, żeby tak było – zapowiada Łukasz Trałka, kapitan Lecha.
Zdecydowanym faworytem spotkania jest oczywiście Kolejorz, który nie tylko wciąż walczy o mistrzostwo Polski, ale też w tym roku bardzo pewnie pokonał Arkę 4:1.
- W każdym meczu jesteśmy faworytem, więc to nie jest dla nas problem. Jesteśmy do tego przygotowani – mówi Nenad Bjelica – Ale Arka też chce wygrać. Nie możemy o tym zapominać – dodaje.
Arka Gdynia to tegoroczny beniaminek Ekstraklasy, który w drodze do finału musiał rozegrać o jeden mecz więcej niż Kolejorz. Co ciekawe, na całej swojej drabince pucharowej gdynianie ani razu nie trafili na rywala z Ekstraklasy. Arka po kolei eliminowała Romintę Gołdap, Olimpię Zambrów, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Bytovię Bytów, a w półfinale Wigry Suwałki. Trzeba przyznać, że jest to zestaw robiący zdecydowanie mniejsze wrażenie niż przeciwnicy Kolejorza: Podbeskidzie Bielsko-Biała, Ruch Chorzów, Wisła Kraków i Pogoń Szczecin.
Nie ma to jednak znaczenia w kontekście finału, bo to mecz, który Lech musi po prostu wygrać. Każdy inny wynik zostanie uznany za sensację, a w Poznaniu za wielkie rozczarowanie.
- Lech jest faworytem, ale my nie mamy nic do stracenia. W szatni mówi się, że właśnie dla takich meczów się żyje, więc my tak do tego podchodzimy – mówi Leszek Ojrzyński, trener Arki.
Wtórują mu jego zawodnicy.
- Zdajemy sobie sprawę, że Kolejorz ma lepszych zawodników niż Arka, ale w sporcie nie zawsze wygrywa ten lepszy i bogatszy. Mamy plan na ten mecz i wierzę, że będziemy go mądrze realizować – mówi Krzysztof Sobieraj. - Nie mamy nic do stracenia i gramy o swoje marzenia – dodaje.
To właśnie mniejsza presja może stanowić największy atut Arki w finale, a często właśnie gra na większym luzie okazuje się kluczem do sukcesu. Pokazał to chociażby ostatni mecz ligowy Lecha z Koroną Kielce. Kielczanie swój cel na ten sezon już osiągnęli – zapewnili sobie utrzymanie w Ekstraklasie, nie mają już właściwie żadnych szans na miejsce dające prawo gry w europejskich pucharach, więc do Poznania przyjechali bez presji. Na boisku zagrali z faworyzowanym Lechem jak równy z równym i byli bardzo bliscy wywalczenia przynajmniej remisu. Lechici zdają sobie jednak sprawę z wagi finału i z pewnością zagrają bardziej skoncentrowani.
Mecz zapowiada się jako wielkie święto futbolu na trybunach. Kibice obu drużyn od lat żyją w wielkiej przyjaźni, ale jak zapewniają piłkarze, nie będzie jej na boisku, gdzie każda drużyna zrobi wszystko, aby wygrać i sięgnąć po upragnione trofeum.
Finał Pucharu Polski - gdzie będzie transmisja meczu?
Początek finału Pucharu Polski Lech Poznań – Arka Gdynia we wtorek, 2 maja o godz. 16:00. Transmisję meczu na żywo pokaże na swojej antenie telewizja Polsat.
Czytaj też: Lech – Korona 3:2: Niespodziewane męczarnie lechitów [ZDJĘCIA]
Zobacz podsumowanie ostatniego tygodnia ESKA INFO: