W 2009 roku nagle modelki sfotografowane w odważnych pozach na trumnach zszokowały całą Polskę. Wszyscy przecierali oczy ze zdziwienia, że w ten sposób można reklamować branżę funeralną. Połączenie pięknych kobiet, wystylizowanych na nimfy i wojowniczki, które pozują bez bielizny w towarzystwie trumien wielu wydawało się skandaliczne. Dyskutowano nad tym, że to łamanie tabu, naruszanie powagi śmierci i obrządku pogrzebowego.
Nagość przełamuje tabu
Właściciel zakładu mówił wtedy dziennikarzom Super Expressu, że to nic nadzwyczajnego, a trumna jest po prostu meblem. Kontrowersyjny kalendarz przyjął się jednak na rynku i każda kolejna edycja jest przez wielu wyczekiwana z wypiekami na twarzy. Każdy rok jest spójną opowieścią w jednakowej estetyce. Były już klimaty sielskie, prohibicji, surrealizmu oraz m.in. piłkarskie przy okazji Euro 2012. Tym razem kalendarz marki Lindner 2023 stał się wielkim smartfonem.
Trumna jak wielki smartfon
Pomysłodawcą Kalendarza Lindner 2023, producentem i dyrektorem artystycznym jest Robert Trojanowski. - Dzisiaj trumny są nowoczesne jak smartfony, a sam smartfon jest jak lustro, w którym się odbijamy - mówi Super Expressowi Trojanowski, który podkreśla, jak wielką rolę odgrywają w życiu ludzi smartfony. - One budują naszą rzeczywistość. To nie tylko nasza rozrywka, ale też kontakt z bliskimi - mówi. Jak przekazuje twórca, kluczem do całego kalendarza jest okładka.
- Symbolicznie pokazujemy, że odchodzimy od dotychczasowej formy i że odwracamy kontekst. Wchodzimy w nową erę kalendarza - mówi Trojanowski i zapewnia o dużej zmianie formuły kalendarza w przyszłości.