kajdanki

i

Autor: pixabay.com

Poznański społecznik przedstawiał się jako przyszły ambasador RP. Wyłudził blisko 5 milionów!

Aż 12 zarzutów usłyszał poznański społecznik Filip S., który twierdził m.in., że ma zostać ambasadorem RP w Afryce. Mężczyzna wyłudził blisko 5 milionów złotych i grozi mu długi pobyt w więzieniu. - Miał rozmaite wizje swoich interesów - mówi prok. Łukasz Wawrzyniak.

Filip S. doskonale jest znany wielu mieszkańcom Poznania. Swego czasu kandydował nawet do Rady Miasta, ale mandatu nie zdobył. Był kandydatem bezpartyjnym, ale znalazł się na listach Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Po jakimś czasie okazało się, że jego działalność biznesowa była nielegalna. Filip S., miał przekonywać pożyczkodawców m.in., że zostanie ambasadorem RP w Egipcie lub przedstawicielem Unii Europejskiej w Sudanie w randze ambasadora.

- Miał rozmaite wizje swoich interesów. Chciał przewozić z Egiptu do Polski pomarańcza, żeby robić z nich sok. Chciał zajmować się przewozem złota z Sudanu do Polski - opowiada prok. Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Kłopot w tym, że żaden z jego biznesów nie wyszedł. Mężczyzna nie przyznał się do winy, ale złożył obszerne wyjaśnienia. Składał je przez 5 godzin, a prokurator zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w wysokości 50 tysięcy złotych.

- Filip S. usłyszał 12 zarzutów. Chodzi o oszustwa na kwotę 4 milionów 195 tysięcy - dodaje prok. Wawrzyniak.

Jak działał Filip S.?

W pożyczki wkręcał metodą na „ambasadora”. Od zamożnych osób, w tym od znajomych przedsiębiorców, pożyczał pieniądze na intratne interesy, które miał prowadzić w Afryce: to między innymi sprowadzanie złota, pomarańczy. Jedni pożyczyli mu 100 tysięcy złotych, inni 700. Obiecywał też korzystne kontrakty. Jego profil na facebooku pełen był zdjęć z politykami, prezydentami RP, premierami, biskupami i arcybiskupami. Działał w Towarzystwie im. Hipolita Cegielskiego, a jego nazwisko pojawiało się w organizacjach zajmujących się Afryką. Osoby, które oszukał opisują, że Filip S. przedstawiał się jako przyszły ambasador w Afryce. Opowiadał między innymi, że są już szyte dla niego i jego rodziny kamizelki kuloodporne. Jak opowiadał dziennikarzom sam Filip S., że nic mu się nie udało przez rewolucję w Sudanie, a sam teraz jest na utrzymaniu rodziców.

Jeden z wierzycieli, gdy zrozumiał, że z interesów nic nie wyjdzie, rzucił się pod pociąg. Policja wciąż prowadzi postępowanie ws. jego samobójczej śmierci.

- Tym zdarzeniem także się zajmujemy. Prowadzimy w tej sprawie odrębne postępowanie - mówi Super Expressowi prokurator Wawrzyniak.

Śledztwo wszczęto w lutym 2020 roku. Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk przekazał PAP, iż Filip S. nigdy nie był pracownikiem resortu dyplomacji, nie był też rozważany na żadne funkcje dyplomatyczne, konsularne czy ambasadorskie. Szynkowski vel Sęk poinformował wówczas, że władze Sudanu miały wskazać, iż rozważają kandydaturę Filipa S. na konsula honorowego, ale ostatecznie nie doszło do powołania go na to stanowisko.

Metodą "na wnuczka" wyłudził ponad 150 tys. złotych!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki